sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 1 'My World is Strange'

Justin's POV

Szedłem przez korytarz w raz z opiekunem, który oprowadzał mnie po ośrodku. Czułem na sobie przenikliwe spojrzenia wszystkich dookoła. 'Nie pasuję tu', pomyślałem i przypomniałem sobie o moich przyjaciołach i rodzicach, którzy teraz nie chcą mnie znać.
Nawet Christian, który był ze mną w tedy, wszystkiego się wyparł i powiedział, że siedział w bibliotece.

Podniosłem wzrok, który był wbity w podłogę i spojrzałem przed siebie, czego od razu pożałowałem, kiedy dostałem kilkanaście spojrzeń w stylu 'zniszczę cię', natychmiast spojrzałem w dół i mocniej zacisnąłem uchwyt na swojej torbie z ubraniami. Moje serce łomotało coraz szybciej w piersi, a ręce zaczęły z nerwów się pocić. 'To przecież pierwszy dzień, uspokój się Drew.' Powtarzałem sobie w myślach.

Opiekun posłał mi współczujące spojrzenie, wiedział, iż to nie tu jest moje miejsce, rozmawiałem z nim chwilę u dyrektora całego ośrodka i oboje stwierdzili, że tu nie pasuję. Poradzili mi tylko, żebym zawsze był w pobliżu opiekuna i nie oddalał się zbytnio.

Czy ludzie tu są aż tak nieobliczalni?

- Tu jest twój pokój Drew. Zapamiętaj 304, w środku jest twój współlokator. Wszystko co jest po prawej stronie pomieszczenia, jest teraz twoje. - Powiedział uprzejmie mężczyzna wskazując na dębowe drzwi z wystruganym numerem '304' - O byłbym zapomniał, codziennie o 16 na stołówce wydawane są obiady, o godziny reszty posiłków zapytasz współlokatora, bo nie zbyt pamiętam i nie chce ci podać złych informacji. - Dodał.

- Bardzo dziękuję proszę pana, za oprowadzenie, w sumie za wszystko. - Mruknąłem kiwając głową w geście pożegnania. Opiekun posłał mi tylko uśmiech, który od razu odwzajemniłem i odszedł.

Stanąłem przed drzwiami i zapukałem, kiedy nic nie usłyszałem nacisnąłem na metalową klamkę i pchnąłem stary kawał drewna.

- Cześć. - Usłyszałem zachrypnięty głos, rozejrzałem się szukając jego właściciela, aż w końcu zobaczyłem czarnoskórego, umięśnionego chłopaka opierającego się o ścianę. Prawą rękę miał całą wytatuowaną, a jego łysa czaszka odbiła światło z szarego żyrandola wiszącego na suficie. Miał na sobie biały podkoszulek i jeansy, które luźno zwisały z jego bioder.

- Ty jesteś tym nowym? - Tylko kiwnąłem głową, głośno przełykając ślinę.

- Jestem Tyson. - Podszedł do mnie wolnym krokiem i podał mi rękę. Wolną dłonią odwzajemniłem gest.

- Witam, jestem Justin Drew Bieber, ale mów mi Drew. - Wyrecytowałem na jednym wydechu. Chłopak spojrzał się na mnie jakbym miał szczęść głów, a potem zachichotał.

- Witam? Drew? - Powtórzył rozbawiony. - Koleś skąd ty się urwałeś? - Zaśmiał się rzucając swoje ciało na jedno z łóżek.

- Z dzielnicy Worsley, w Stratford. - Odpowiedziałem poważnie.

- I wszystko jest jasne. To najbogatsza dzielnica w całym Ontario. - Mruknął, bardziej do siebie niż do mnie.

- Nie psujesz tu. - Dodał po chwili, takim tonem, że aż przeszedł mnie dreszcz. - Oni cię tu pożrą żywcem stary. - Zaśmiał się, podrzucając piłeczkę tenisową tuż nad swoją głową. Westchnąłem ciężko i położyłem torbę na łóżku sam siadając koło niej. Podwinąłem rękawy swojej marynarki od Gucciego i spojrzałem na chłopaka.

Dziękuję za pocieszenie 

Tylko kiwnąłem głową i obserwowałem Tysona opuszczającego pomieszczenie. Spojrzałem na zegarek 15:55. Czas na obiad.

Nobody's Pov

Drew niepewnym krokiem podszedł do drzwi. Wytarł spoconą dłoń o swoje spodnie i powoli nacisnął klamkę. Jego żołądek błagał o jedzenie coraz bardziej, chłopak nie zdawał sobie sprawy jaki jest głodny dopóki, na myśl nie przyszło mu pyszne spaghetti robione przez jego mamę co czwartek.

Clary's Pov

Z ręką na sercu mogę stwierdzić, że poprawczak jest moim domem. Za każdym razem kiedy uciekałam łapali mnie i z powrotem tu przyprowadzali. Mój wyrok obowiązuje, do osiemnastego roku życia, ale mimo to staram się go skrócić, jak tylko potrafię. Zbyt dużo rzeczy by mnie ominęło, imprezy, faceci, napdady, pieniądze, faceci no i faceci. Trzy lata tu, to istne piekło, porównując z cudownym życiem moich przyjaciół na wolności. Jednak, jestem tu nietykalna, to mnie się tu wszyscy boją, wiedzą do czego jestem zdolna i wolą ze mną nie zadzierać. Słusznie.
Mimo, że nie żyje się tu jak w bajce, nie jest tak źle. Opiekunowie, boją się nas, nie wchodzą nam w drogę, rządzimy tym miejscem i sprawujemy tu władze.
 Każda dziewczyna - oprócz mnie - to dziwka i zadowala każdego, nie zważając na płeć.
 Czasami kiedy komuś uda się uciec, załatwia tyle towaru ile jest w stanie, zadłużając się po uszy i sam dobrowolnie wraca, bo wie, że nie spłacenie długów równa się jego śmierci. Dlatego niektórym nie śpieszy się na wolność.
Nadzór tu jest mimo wszystko męczący i ciężko jest uciec. Pod tym względem więzienie, dla nieletnich nie różni się niczym od tego dla dorosłych. 
Jedzenie tu nie należy do najlepszych, tak jak pokoje, to wszystko to jedno wielkie gówno.
Ludzie z resztą też. Nie możesz im pokazać, że się boisz. To psychopaci, tylko na to czekają. Delektują się bólem innych jak ty ulubionym deserem, to dla nich rozrywka, której szczerze brakuje na tym zadupiu, więc korzystają z każdej okazji by się tylko nad kimś poznęcać. 
Sam, jest w tym najlepsza. Robi 'chrzty' wszystkim nowym dzieciakom tutaj, a na jego koniec oznajmia czy został przydzielony do grupy 'tych z którymi nikt nie chce zadrzeć' czy do grupy 'mięczaków'. Sześć osób popełniło już przez nią samobójstwa. 
Tak wiem, to chore. Ale taki jest mój świat - chory.

Nobody's Pov

Justin wolnym krokiem wszedł na stołówkę, wszystkie spojrzenia były zwrócone ku niemu i wypalały dziury w jego ciele.
Serce szatyna podskoczyło mu do gardła, kiedy nikt nie odwrócił od niego wzroku.
Zmierzał do miejsca w którym wydawali jedzenie, kiedy wysoka, umięśniona blondynka z mnóstwem tatuaży i kolczykami w twarzy stanęła tuż przed nim.

Clary z ciekawością przyglądała się nowemu, widziała jak jego ręce zaczynają się trząść kiedy Sam stanęła tuż przed nim. Pierwszy raz było jej szkoda jakiegoś nowego. Wydawało jej się, że to z powodu iż różnił się od wszystkich innych. Widziała, że tu nie pasuję i nie powinien tu być.
Wszyscy na początku zgrywali twardzieli, a on od razu pokazał jaki jest słaby. To sprawiło, że dziewczyna chciała go poznać, dowiedzieć się dlaczego tu trafił i musiała dowiedzieć się tego osobiście, bo opiekunowie, nic by jej nie powiedzieli.

- Więc nowy... - Zaczęła blondynka lustrując wzrokiem Drew. - Jak na masz na imię?
Uniosła swoje blond brwi dokładnie przyglądając się reakcji chłopaka.

Ręce szatyna trzęsły się jak galaretka, chcąc ukryć ten fakt schował je do kieszeni jeansów. Zimny pot oblał jego ciało przyprawiając go o niemiły dreszcz.

- Jestem Justin Drew Bieber. - Powiedział przerażonym głosem, a w całej stołówce zapadła cisza.

- Więc... Justin co cię tu spro...

- Drew. - Przerwał jej chłopak. - Mów mi Drew.

- Drew. - Warknęła już zirytowana Sam. - Co cię tu sprowadza. - Syknęła przez zaciśnięte zęby. Jedno co trzeba było o niej wiedzieć to to, że nie miała zbyt dużej cierpliwości, zwłaszcza kiedy chodziło o nowych.

- Nie sadzę iż by była to ważna sprawa. - Wybełkotał starając się unikać ciekawego wzroku dziewczyny.

- Masz rację, ważniejszą sprawą jest twój chrzest. - Uśmiechnęła się łobuzersko.

Clary już wiedziała co się stanie i jak skończy Justin, a raczej Drew, jednak nadal nie postanowiła przerwać przedstawienia odgrywającego się przed nią i ze swojego miejsca przy stoliku obserwowała zaciekawiona szatyna, który głośno przełknął ślinę.

- Będziesz musiał się ze mną bić Bieber. - Warknęła cały czas mając na twarzy cwany uśmieszek.

- Nie biję dziewczyn, w ogóle się nie bije. - Stwierdził od razu.

- To będziesz musiał zacząć cukiereczku. - Zakpiła odsuwając się lekko.

- Zaczynamy. - Zaśmiała się chytrze i zwinęła ręce w pięści, wszyscy wstali i otoczyli dwójkę nastolatków. Clary stanęła z przodu, chcąc wszystko idealnie widzieć.

- Ja się nie bi... - Za nim szatyn skończył zdanie, pięść Sam spotkała się z jego prawym policzkiem, chłopak zachwiał się lekko, jednak nadal utrzymywał się w pionie. Za nim zdążył zareagować lewy policzek został potraktowany w ten sam sposób co prawy.
Kolano Sam uniosło się i spotkało brzuch Justina.
Chłopak jęknął z bólu i zgiął się w pół, dziewczyna korzystając z okazji wbiła mu łokieć w plecy, przez co Drew natychmiastowo upadł na szarą podłogę stołówki.
Opiekunowie widząc Justina kaszlącego na glebie wyszli z pomieszczenia, bojąc się zareagować.
Blondynka zaczęła kopać chłopaka na oślep. Jego żebra, brzuch, plecy, były całe poobijane od jej mocnych kopnięć.
Sam złapała Justina za koszulę i uniosła go do góry.

- Powiedz 'pa pa'. - Zaszydziła i już cofnęła prawą dłoń zwiniętą w pięść w celu zadania ostatecznego ciosu, kiedy ostry głos rozniósł się po pomieszczeniu.

- Nie. - Wysyczała Clary. Wszyscy stojący w okół niej odsunęli się, ona z kamiennym wyrazem twarzy wpatrywała się w szokowaną Sam.

- Nie? - Powtórzyła zdenerwowana i zdezorientowana nagłym zachowaniem szatynki.

- Jesteś jakaś niedorobiona? Chyba jasno mówię. - Warknęła podchodząc do dziewczyny.

- Co ci się stało Reed?! Każdy przechodził chrzest, co, ON jest jakimś wyjątkiem? - Krzyknęła z wyrzutami wskazując na plującego krwią szatyna.

- Tak, kurwa. Masz z tym jakiś problem? - Wymusiła sztuczny uśmiech podchodząc jeszcze bliżej. Sam zmrużyła oczy na szatynkę.

- To jeszcze nie koniec. - Warknęła do szatyna i zrezygnowana wyszła ze stołówki, kilka osób zaczęło buczeć na Clary jednak ona szybko ich uciszyła posyłając wszystkim mordercze spojrzenia.

- Wstawaj. - Mruknęła klękając przy szatynie.
Kiedy ten tylko jęknął z bólu zaczęła potrząsać jego ramieniem.
Drew spróbował wstać, jednak przez najprawdopodobniej złamane żebra znów upadł na podłogę.

- Oczywiście kaleko. - Warknęła szatynka wywracając oczami. Dziewczyna objęła ramieniem Biebera i pomogła mu wstać.

Chłopak zakaszlał kilka razy i mocno kulejąc z pomocą Clary wydostał się ze stołówki.

- Kurwa! Niech tu przyjdzie jakiś opiekun! - Clary zaczęła krzyczeć nie dając już samej sobie rady z utrzymaniem bezwładnego ciała chłopaka.
Po kilku sekundach na korytarzu pojawił się mężczyzna, widząc Clary i Justina szybko do nich podbiegł i objął ciało chłopaka z drugiej strony odciążając trochę Clary.

- Co sie stało? - Sapnął wściekły opiekun prowadząc chłopaka do gabinetu pielęgniarki.

- Kurwa, gdybyście nie spierdolili ze stołówki jak ostatni tchórze nic by się nie stało. - Syknęła dziewczyna, mężczyzna nic nie odpowiedział tylko odchrząknął nerwowo i dalej przemierzał korytarz.

Zatrzymali się przy białych drzwiach, Rob - opiekun - wolną ręką nacisnął klamkę i umożliwił wejście do pomieszczenia.

- To ten nowy? - Zapytała spokojnie pielęgniarka, podczas gdy opiekun kładł Justina na łóżku szpitalnym znajdującym się w całościowo białym pomieszczeniu.

- Tak. - Odpowiedziała Clary siadając na krześle w rogu pokoju.

Kobieta nie była zaskoczona takimi widokami, w tym miejscu była to dla niej codzienność. W końcu czego można spodziewać się po poprawczaku?

Pielęgniarka ściągnęła Justinowi koszulę i zaczęła sprawdzać czy jego żebra są złamane.
Clary zaniemówiła kiedy zobaczyła sześciopak chłopaka, wydawał się niewinny i mogłaby dać sobie uciąć rękę, że jest zwykłym chuchrem i nigdy nawet nie był na siłowni.

- Więc tak... Rozcięta warga i łuk brwiowy, mocno posiniaczone policzki i podbite oko. To są te lżejsze obrażenia. - Pielęgniarka zwróciła się wprost do opiekuna, jednak Clary też z uwagą jej się przysłuchiwała i choć jej wyraz twarzy mówił coś innego, było jej żal chłopaka.

- Z tych poważniejszych obrażeń, to ciężko poobijane żebra, plecy i brzuch, nic nie zostało złamane, jednak jeszcze jedno konkretniejsze uderzenie i miałby złamane co najmniej trzy z żeber. Do tego najprawdopodobniej przy upadku po uderzeniu, skręcił prawą kostkę. Dlatego było mu tak ciężko ustać.
- Stwierdziła zapisując coś w papierach. - Nic nie będzie trzeba zszywać, odkarze mu rany, posmaruję maścią i za paręnaście dni powinien wrócić do normy.

- Skąd pani wie, że to ktoś go uderzył? - Clary uniosła brew.

- Kochanie, pracuję tu długo, wiem co się dzieje w murach tego budynku. - Kobieta posłała jej uśmiech, jednak Clary nie miała zamiaru go odwzajemniać.

- Nie mów do mnie kochanie kurwa. - Warknęła, a jej oczy pociemniały, kobieta nic nie mówiąc tylko kiwnęła głową.

- To Sam. - Odezwał się opiekun zwracając na siebie uwagę. - Widziałem jak go zaczepia, za nim... - Zatrzymał się i podrapał swój kark ze zdenerwowania.

- Za nim nie uciekłeś jak pieprzony tchórz? - Dokończyła za niego Clary ze sztucznym uśmieszkiem.

- Dobrze, zanotuję w karcie Justina kto to zrobił. - Mruknęła pielęgniarka nie zwracając uwagi na to co powiedziała Reed.

Justin jęknął głośno z bólu kiedy kobieta zaczęła bandażem owijać jego poobijane żebra.

- Idę stąd. - Warknęła Clary wstając z krzesła, chciała opuścić pomieszczenie, jednak głos opiekuna ją zatrzymał.

- Nie Clary, poczekasz aż pielęgniarka opatrzy Biebera i odprowadzisz go do pokoju. Ja muszę iść do dyrekcji i zgłosić całą sprawę.

- Skąd pomysł, że cię posłucham Rob? - Clary odwróciła się na pięcie i stanęła twarzą w twarz z opiekunem.

- Tydzień temu wdałaś się w bójkę, jeśli nie chcesz żebym zawiadomił o tym sąd, posłuchasz. - Powiedział z wyższością. Clary cicho przeklęła pod nosem i z powrotem zajęła swoję miejsce.

_______________________________

Od Autorki: No i mamy za sobą rozdział 1 :D
Na razie nie dzieje się nic szczególnego, niedługo akcja się trochę rozkręci :3 Mam nadzieje, że podobają wam się moje wypociny.
Wszystkiego najlepszego z okazji mikołajek MISIE ♥

KOMENTUJCIE I DO NASTĘPNEGO :))


15 komentarzy:

  1. Super extra.. dawaj nastepne 'wypociny' ;p

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem pod wielkim wrażeniem. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z takim tematem opowiadanie ! Jest naprawdę wspaniałe. Wiem ,że znów to mówię ale jesteś niesamowita . Bierzesz na siebie dużą odpowiedzialność pisząc dwa super blogi.

    Czekam i Kochaam <33 :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ♥ Jak dla mnie możesz pisać to samo co rozdział, a ja i tak z taką samą pasją i zachwytem będę na to reagować :**

      Usuń
  3. Wow, podoba mi się :D I kto by pomyślał że taka osóbka jak Clary może komuś współczuć... Nie mogę się doczekać następnego :3 Weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I taki mały prezent bo nominowałam cię do Liebsten awards :D Więcej u mnie :)
      http://pokismiercnasnierozlaczy.blogspot.com/p/liebsten-awards.html

      Usuń
    2. Clary jeszcze niejednokrotnie Was zaskoczy, i to niekoniecznie tak jak teraz w pozytywny sposób :> Dziękuję za nominację kochanie :* To DUUUŻO dla mnie znaczy ♥

      Usuń
  4. OMB biedny Drew....
    nie spodziewałam się, że Clary jakoś zareaguje zaskoczyłaś mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie się cieszę, że Was zaskakuję ((; W końcu najlepsze są niespodzianki, prawda? :> Oczywiście, że tak xD
      Kto lubi sobie sam odpowiadać na pytania? No jasne, że ja... xD
      Sorcia, głupawka mi się włączyła xDDD

      Usuń
  5. Kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy nowy rozdział?
    BOŻE TO JEST BOSKIE! PIERWSZY RAZ CZYTAM TAKIEGO BLOGA JPRL. |! DAWJ MI TU NASTĘPNYYYYYYYYYYYY!


    zapraszam do siebie :)
    http://love-song-blog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JUŻ JEST! SPOKOJNIE, ODDYCHAJ ♥
      Na pewno zajrzę :)))

      Usuń