Justin's Pov
Jasne światło przebijające się przez okno zbudziło mnie ze snu, grymas pojawił się na mojej twarzy i powoli otworzyłem oczy.
Zmarszczyłem swoje brązowe brwi kiedy nie rozpoznawałem pomieszczenia w którym się znajdowałem, nawet w małym stopniu nie przypomniało mojego pokoju. Nigdzie nie było mojego wygodnego, aksamitnego łóżka, czarnych mebli, i metraż był zdecydowanie za mały.
Zerwałem się szybko z łóżka czego od razu pożałowałem czując przeszywające ból w okolicy klatki piersiowej.
Z powrotem opadłem na stary materac jęcząc pod nosem.
- Nie jęcz tak.
Warknięcie rozniosło się po pomieszczeniu, odwróciłem głowę lekko w bok, tym samym natykając się wzrokiem na szatynkę siedzącą na sąsiednim łóżku.
Zaciągała się co chwila swoim papierosem ze wzrokiem wbitym w ścian na przeciwko niej.
- Przepraszam, kim jesteś? - Wychrypiałem uprzejmie.
- Nie zawracaj tym sobie swojej główki Justin. - Powiedziała oschle nadal na mnie nie patrząc.
Z trudem usiadłem opierając się o ścianę za mną i obserwowałem szatynkę.
- Przepraszam ale musiałaś mnie z kimś pomylić. Ja jestem Drew. - Uśmiechnąłem się przyjacielsko, dziewczyna uraczyła mnie kilku sekundowym spojrzeniem.
Wszystko mnie bolało i nie zbyt wiedziałem dlaczego, czułem się jakby ciężarówka przejechała po mnie kilka razy i coraz ciężej było mi oddychać, dym z papierosa dziewczyny, wcale nie ułatwiał mi tego zadania.
- Wiem jak się nazywasz. Drew to twoje drugie imię. Używaj Justin, jest... Lepsze. - Rzuciła od niechcenia znów patrząc na ścianę.
Fala wspomnień uderzyła we mnie jak grom z jasnego nieba. Przypomniałem sobie całą sytuację na stołówce i już wiedziałem gdzie się znajduję. Poprawczak.
Przejechałem dłońmi po twarzy i znów poczułem ogromy ból dotykając mojego oka. Syknąłem cicho i odsunąłem ręce by jeszcze bardziej nie uszkodzić swojego ciała.
- Masz podbite oko geniuszu. - Mruknęła znów zaciągając się swoim papierosem.
- Mogłabyś przy mnie nie palić? Wiesz, to jeszcze bardziej utrudnia mi oddychanie. - Grzecznie zwróciłem jej uwagę.
- Jest mi tak przykro.
Głos bez emocji rozległ się echem w moich uszach, spojrzałem na dziewczynę która wypuściła idealne kółko z dymu.
- Czemu ze mną tu jesteś?
Zapytałem lustrując ją wzrokiem. Jej brązowe włosy miały nietypowy odcień, jestem facetem i niezbyt się na tym znam. Jej pulchne delikatnie zaróżowione wargi co chwile zostawały przez nią przygryzane, a karmelowe oczy tępo wpatrywały się w jeden punkt. Miała na sobie czarne wojskowe buty, tego samego koloru spodnie, które opinały się na jej chudych nogach, takiego samego koloru jak buty, koszulkę i skórzaną kurtkę.
Była śliczna i choć różniła się od dziewczyn, które widziałem do tej pory, - sukienki od znanych projektantów, szpilki, makijaż - była najśliczniejsza z wszystkich kobietę jakie przyszło mi poznać.
Jeśli w ogóle można ją zaliczyć do osób 'poznanych' przeze mnie.
- Bo muszę.
- Musisz? - Powtórzyłem marszcząc brwi.
- Powiedzmy, że to taka pokuta.
- Twoje oczy. - Powiedziałem, a dziewczyna od razu wbiła we mnie swój zaciekawiony wzrok. - Są takie głębokie i chłodne.
Nic nie odpowiedziała, zgasiła papierosa na ścianie, zostawiając na niej charakterystyczny ślad.
- A czego się spodziewałeś? Myślałeś, że zobaczysz w nich szczęście? W miejscach takich jak to. - Brodą wskazała na pokój. - Nie ma szczęścia.
Tłumaczyła.
- Clary. - Szepnąłem.
Szatynka szybko odwróciła twarz i spojrzała prosto w moje oczy.
- Skąd wiesz jak mam na imię?
Odchrząknąłem.
- Nie wiedziałem. Pamiętam urywki z tego dnia, to imię jakoś cały czas krąży mi w głowie, nie wiem czemu. Ale miło mi cię poznać Clary. - Ignorując ból w całym ciele posłałem dziewczynie uśmiech.
- Cokolwiek. - Mruknęła niezadowolona z faktu iż teraz wiem jak ma na imię.
Odchyliła głowę do tyłu i ciężko westchnęła, jej kasztanowe włosy wyglądały jakby miały rude pasemka, przez światło wpadające przez zakratowane okno.
Przygryzła swoją brzoskwiniową wargę i prostując się spojrzała na mnie.
- Nie rozumiem co tu robisz, różnisz się od ludzi z tego miejsca, aż tak bardzo chcesz śmierci? - Uniosła brew i spojrzała na mnie wyczekująco, dłonią przeczesałem swoje włosy i zmarszczyłem brwi kiedy jej słowa do mnie dotarły.
- Śmierci?
Powtórzyłem wysokim, przestraszonym głosem.
- A czego się spodziewałeś? To nie Worsley. Tu nie ma ludzi uczynnych czy miłych. Zeżrą cię żywcem jak zauważą jaki jesteś słaby. - Tłumaczyła z powagą w głosie, przez co moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. - A o tym fakcie już wiedza. - Dodała rozbawiona.
- A ty Clarisso? - Dziewczyna posłała mi zmieszane spojrzenie nie wypowiadając ani jednego słowa. - Nie przypominasz osób z tego ośrodka. - Kontynuowałem.
Clary parsknęła śmiechem.
- To mnie się tu wszyscy boją Bieber. - Powiedziała dumna. - Myślisz, że dlaczego Sam przestała cię tłuc jak jakiś worek treningowy? - Nic nie odpowiedziałem pozwalając jej kontynuować swoją wypowiedź. - Bo jej kazałam przestać, bała mi się postawić. Dlatego jeszcze żyjesz. - Jej drobne ciało opadło bezwładnie na łóżko.
- W takim razie dziękuje Clarisso. - Uśmiechnąłem się blado.
- Nie nazywaj mnie tak. - Warknęła ostro.
- Nie rozumiem czemu ci to przeszkadza. Clarissa brzmi bardziej elegancko od Clary.
- Czy ja ci wyglądam kurwa na kogoś eleganckiego? - Nic nie odpowiedziałem, jednak moje milczenie mówiło samo za siebie. - No właśnie. - Mruknęła bardziej do siebie poprawiając się niewygodnie w miejscu.
Jej anielskie ciało skrywało demona o zmiennych nastrojach. Równie piękna, co zabójcza. Głos rozsądku w mojej głowie niemiłosiernie błagał bym nigdy więcej się do niej nie zbliżał i omijał ją szerokim łukiem, jednak coś w środku... Może ciekawość, wołało bym przy niej został i postarał jakoś do niej dotrzeć, jeszcze nie wiem czemu, jednak mam nadzieje, że szybko się dowiem.
Clary's Pov
Patrzyłam na zszarzały ze starości sufit i myślałam o całym dzisiejszym dniu. Zastanawiałam się kiedy Tyson raczy tu wrócić bym wreszcie mogła wyjść, obiecałam mu, że zostanę z tym nowym dopóki on nie załatwi 'swoich spraw'.
Cały czas czułam na sobie wzrok Justina, zirytowana spojrzałam na niego i cicho warknęłam.
- Możesz przestać się na mnie gapić? To irytujące. - Syknęłam wywracając oczami i znów wbijając wzrok w sufit.
- Przepraszam.
Po pokoju rozeszło się mruknięcie.
Na prawdę, zachowanie tego chłopaka zadziwia mnie coraz bardziej. Nie rozumiem jak można zachowywać się tak... Dobrze.
To wszystko jest dziwne. Jak on do cholery tu trafił? Może pozory mylą i jest jakimś psycholem który na pozór jest 'normalny', a jak coś mu odbije to zabija? Jejku, koniec tego Clary ty idiotko.
Gadam same ze sobą... Oszalałam, to już pewne.
- Nadal mi nie odpowiedziałeś dlaczego tu jesteś. - Drążyłam temat.
Chłopak poprawił się niewygodnie na miejscu przez co jęknął z bólu, zaśmiałam się w myślach i uważnie mu się przyglądałam.
- Widzisz... - Zaczął. - To dość długa historia, która przywołuje wiele niemiłych wspomnień. Preferuje zapomnieć o tym i cieszyć się chwilą, ponieważ sądzę, że nawet w tym miejscu czekają mnie rzeczy wspaniałe, które zmienią moje życie. - Westchnął.
- Justin. - Warknęłam siadając. Chłopak posłał mi pytające spojrzenie. - Jeśli nie przestaniesz zachowywać się... Tak. - Wskazałam na niego od góry do dołu dłonią. - To przysięgam, że będę drugą osobą przez którą wylądujesz u tej pieprzonej piguły. - Syknęłam przez zaciśnięte zęby.
Chłopak głośno przełknął ślinę i spojrzał na mnie ze strachem w oczach.
W tym samym momencie drzwi do pokoju się otworzyły, a do środka wszedł uśmiechnięty Tyson. Przysięgam, za chuja nie wiem skąd w nim tyle pozytywnej energii.
- Yo Drew. - Zaśmiał się trzaskając drzwiami.
Justin z lekkim uśmiechem nie ukazującym jego śnieżnobiałych zębów przywitał chłopaka.
- To Justin, nie żaden pieprzony Drew. - Syknęłam wstając.
Poprawiłam swoją czarną koszulkę i spojrzałam na rozbawionego Tysona.
- Cokolwiek Clary. - Zachichotał i usiadł na łóżku, z którego ja przed chwilą wstałam.
- Wisisz mi przysługę za siedzenie tutaj. - Rzuciłam zanim opuściłam pomieszczenie.
Szłam wzdłuż korytarza trzymając ręce w kieszeni skórzanej kurtki.
- Reed!
Krzyk rozniósł się po pomieszczeniu. Od razu rozpoznałam posiadacza irytującego głosu.
Korytarz był dosyć szeroki i długi, kilka osób stało pod ścianą i rozmawiało o jakichś gównach.
Czułam jak moje poliki pieką ze złości, zatrzymałam się na samym środku pomieszczenia i odwróciłam w stronę z której dochodził hałas.
- Czemu przerwałaś chrzest bojowy?! - Sam wyrzuciła ręce do góry z frustracji.
Jej blond włosy, jak zawszę upięte były w idealnego koka na czubku głowy, czarna bandamka była zawiązana zaraz przed nim, Sam zawszę je kochała.
Zacmokałam kilka razy niezadowolona.
- Sami, Sami, Sami. - Pokręciłam głową. - Zapomniałaś chyba suko z kim rozmawiasz. - Warknęłam trochę groźniej. Dziewczyna cały czas niewzruszona stała w miejscu i choć sprawiała wrażenie takiej z którą nikt nie chce zadzierać, tak naprawdę była tchórzliwą pizdą nękającą słabszych.
- Clary, nie zmieniaj tematu. - Powiedziała trochę łagodniejszym tonem.
- Będę sobie tu robić co mi się żywnie podoba Sam! A jak masz z tym jakiś problem, to śmiało, mów. Rozwiążemy go jakoś. - Skrzyżowałam ręce na piersi i przeniosłam ciężar ciała na prawą nogę. Posłałam blondynce łobuzerski uśmiech.
- Nie mam żadnego problemu. - Syknęła przez zaciśnięte zęby.
- To bardzo dobrze Sami. - Sztuczny uśmiech nie schodził z mojej twarzy. - A co do chrztu, miałam ochotę przerwać, to przerwałam. Bardzo proste shawty. - Poklepałam ją po ramieniu i mrugnęłam.
Odwróciłam się na pięcie z wielkim uśmiechem wyższości na twarzy i ruszyłam w dalszą drogę do swojego pokoju.
Zatrzymałam się przy znajomych drzwiach, wyciągnęłam klucze z kieszeni kurtki i wsadziłam je do zamka, który oczywiście był zakazany, jednak nie jestem na tyle głupia by zostawić swój pokój otwarty. To mój azyl i nikt nie ma tu wstępu.
Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Położyłam kluczyk na dębowym stoliku stojącym przy beżowym łóżku i weszłam do łazienki.
Justin's Pov
Dochodziła właśnie 22, a zmęczenie dawało mi się strasznie we znaki. Jak na pierwszy dzień w tej placówce, i tak stało się za dużo. Szczerze byłem zmęczony tym wszystkim i pragnąłem tylko powrotu do domu, wejścia do mojej wielkiej wanny wypełnionej po brzegi gorącą wodą. Jednak będąc w tym miejscu mogłem liczyć tylko na prysznic w starej prysznicowej kabinie w ledwo ciepłej wodzie.
- Od dawna Clarissa tu jest? Znasz ją? - Zapytałem Tysona.
Zsunąłem się na kraniec łóżka i krzywiąc się z bólu powoli wstałem.
- Znam, dlatego radzę ci trzymać się od niej z daleka. Nie powinieneś interesować się tą dziewczyną. Z resztą nie powinieneś interesować się żadną z TEGO miejsca. Clary ma nietypowy charakter, lepiej z nią nie zadzierać. - Odpowiedział poważnie chowając gazetę jakiegoś erotycznego pisma pod materac.
- Czemu w ogóle tu trafiła? - Zmarszczyłem brwi.
Tyson westchnął i uniósł brwi.
- Ta twoja ciekawość jeszcze przyniesie ci kłopoty Bieber. - Zaśmiał się. - Trafiła tu z takich samych powodów jak większość osób z tąd. Narkotyki, napady, szybkie pieniądze, kradzieże. Uzbierało by się tego trochę.
- A ty Tysonie? - Chłopak spojrzał na mnie pytająco. - Czemu tu jesteś?
Chłopak zaśmiał się cicho, jakby przypominając sobie swoje występki z przeszłości.
- Liczne bójki i organizacja nielegalnych wyścigów ulicznych. - Mruknął z uśmiechem na ustach. - To dopiero było życie. - Zaśmiał się. - A ty?
Wiedziałem, że to pytanie znów padnie tego dnia. W sumie nie mam nic do stracenia, nie ucierpię jakoś kiedy mu opowiem jak się tu dostałem. Jednak i tak niczego to nie zmieni. Lepiej żeby nikt tego nie wiedział, może skrywanie tego w tajemnicy jakoś ułatwi mi pobyt tutaj.
- Widzisz, to niezbyt miłe wspomnienia. Wolę o tym zapomnieć.
Wstałem podtrzymując się ściany. Kulejąc doszedłem jakoś do łazienki.
- Cokolwiek. - Mruknął niezadowolony. Trzymałem się drzwi i kiedy znalazłem się w pomieszczeniu i chciałem je za sobą zamknąć usłyszałem zachrypnięty głos Tysona. - Trzymaj się z daleka od Clary, Bieber.
________________________________________________
Od Autorki:
Trochę późno, no ale jest :) Przez te wszystkie przygotowania świąteczne w ogóle nie miałam czasu :o Rozdział chciałam dodać w piątek, jednak dostawca internetu skutecznie mi to uniemożliwił wyłączając mi dostęp do sieci na cały weekend z przyczyn technicznych -.- To cud, że w ogóle teraz udało mi się tu wejść :)
No nie będę Was zanudzać swoimi problemami, rozdział krótki i dosyć nijaki, jednak dopiero się rozkręcam :>
KOCHAM, DO NASTĘPNEGO! ♥
Swietny, Clary jest taka badgirl ale czy otworzy się na Justina hfggdgj hghfgjghyv
OdpowiedzUsuńDziękuję ♥
UsuńTak, tak, tak jest 2 rozdział Oh Yeah :D
OdpowiedzUsuńTak jak poprzedni cudny *o*
Ach ta ciekawość Justina...
Na samym początku myślałam że tą osobą której się wszyscy boją jest Sam a nie Clary, no ale nic i tak też jest świetnie, a nawet lepiej :>
Weny i szczęśliwego Nowego roku :3
Dziękuję i wzajemnie :)) ♥
Usuńoł je! nareszcie! bardzo mi się podoba! czekam z niecierpliwością na nexta! ;*
OdpowiedzUsuńStrasznie się cieszę ♥
Usuń^^ Dopiero się rozkręcasz ^^ Jestem zachwycona zwyczajnym - superowym- rozdziałem ^^ Nie przeszkadza mi to ,że później dodajesz. Ważne ,że coś piszesz.
OdpowiedzUsuńA tak przy okazji SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU ! Bo jak się domyślam to nie będzie nowego rozdziału tak szybko ^^.
Kocham <3 Całuje :*
:> Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że tak cudowni ludzie doceniają moją pracę ♥ Pisanie opowiadania w cale nie jest takie łatwe jak się wydaję, poświęcam na to 2/4 mojego wolnego czasu. Zaczynając pisać pierwsze ff, myślałam że to o wiele prostsze zadanie, biorąc jeszcze drugą historie na swoje bary tylko utrudniłam sobie zadanie :/ Jednak nie żałuję :) Opowiadanie te są moimi 'dziećmi', i choćby nie wiem co i tak doprowadzę je do końca :> Nawet jakby to miało trwać kilka lat.
UsuńBardzo dziękuję za życzenia! ♥ Nawzajem :)) ;*
Swietny rozdział zapraszam do mnie ;**
OdpowiedzUsuńhttp://not-good-enough-zayn.blogspot.com/
Dziękuję ♥ Jak będę miała chwilę, na pewno zajrzę ;)) Tylko błagam ZOSTAWIAJCIE LINKI DO SWOICH BLOGÓW W ZAKŁADCE 'OTHER STORIES'!
Usuńcudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ♥
UsuńSZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU MISIE ♥
Masz wspaniały styl pisania. Do tego nie można się przyczepić. Tak samo jak i ten rozdział. Nie jest ani krótki, ani nijaki. Clary ma niezły charakter, ale jakoś jej nie lubię. Justin, według mnie, jest fajnym chłopakiem. Strasznie go polubiłam i trochę mi go szkoda. Jestem ciekawa dlaczego tam trafił i dlaczego nie chce powiedzieć o tym nikomu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następny x
Jejku, bardzo dziękuję ♥ Co do powodu pobytu Jusa w ośrodku poprawczym. W prologu jest wszystko napisanie, więc zachęcam Cię do jego przeczytania :) Rozjaśni Ci to kilka rzeczy :3 Pozdrawiam również ♥
UsuńNie mam pojęcia dlaczego ale sądze,że charakter Justina się zmieni z grzecznego w psychopate xd. Co do Clary tak czy siak się kiedyś zakocha w Bieberze ;D Twoje opowiadanie od razu mnie zaciekawiło cx mam nadzieje, że Sylwester się udał pozdro 《3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że opowiadanie przypadło Ci do gustu ♥ Zdecydowanie uważam wieczór sylwestrowy za udany :)) Mam nadzieje, że Twój też taki był ♥
UsuńWiem, że dopiero co dodałaś rozdział ale kiedy nowy? Sory po prostu opowiadanie strasznie wciąga :)
OdpowiedzUsuńJejku cieszę się ♥ Szczerze? Nie mam pojęcia, piszę teraz 30 rozdział mojego pierwszego ff, w sobotę mam wesele, na tego bloga zacznę pisać rozdział jutro i postaram się go dokończyć w poniedziałek ALE NIC NIE OBIECUJĘ! ♥ Pozdrawiam :)
UsuńCzyli jeżeli uda Ci się go wtedy skończyć pisać to byś dodała w poniedziałek lub wtorek? Okej, dzięki za informację :D.
UsuńDodam jak najszybciej ;)
UsuńJustin czemu im nie powiedziałeś i tak masz przechlapane. Musisz wziąś się w garść i pobić tą Sam i wyrzucić za okno xd. Tak w ogóle Justin ma w tym opowiadaniu tatuaże? Fajnie by było gdyby miał xD. Twoje opowiadanie jest bardzo interesujące :). Do następnego!
OdpowiedzUsuńDziękuję! ♥ Justin ma tatuaże/tatuaż, ile, jakie/jaki, gdzie, dowiecie się w swoim czasie ;)))
UsuńTak, do następnego ;*!
Super :3
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ♥
UsuńNiesamowity. :) Masz ogromny talent :) <33
OdpowiedzUsuńNie uważam tak, jednak dziękuję ;)) ♥
UsuńKiedy nn?
OdpowiedzUsuń