sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 7 'Dread'

Rozdział zawiera treści nieodpowiednie dla osób poniżej 18 roku życia i takie które mogą źle wpłynąć na Waszą psychikę. Ostrzegałam Was, że opowiadanie może zawierać takie treści więc pierwszy i ostatni raz piszę taką notkę nad rozdziałem, miłego czytania xx

Szatynka stojąc w samej czarnej, koronkowej bieliźnie paliła papierosa opierając się o blado żółtą ścianę, z której przez starość odlatywały płaty farby. Spojrzała na chłopaka o czarno kruczych włosach i zielonych oczach siedzącego na łóżku w samych bokserkach.
W pokoju śmierdziało dymem papierosowym i marihuaną, co pasowało Clary. Zgasiła niedopałek w popielniczce i podeszła do bruneta z cwaniackim uśmieszkiem. Usiadła okrakiem na jego kolanach. Bez zastanowienia uderzyła swoimi brzoskwiniowymi wagami w jego truskawkowe, chłopak oddał pocałunek i wpił swoje palce w biodra szatynki.
Reed rozchyliła wargi pozwalając spenetrować wnętrze swoich ust językowi chłopaka.
Wplątała swoje chude, długie palce w jego ciemne niczym noc włosy i delikatnie pociągnęła za ich końce uzyskując w zamian gardłowy jęk.

- Runda druga? - Wysapał opierając swoje czoło o dziewczyny.

- Nie. - Zaśmiała się chytrz czując wybrzuszenie bruneta wbijające się w wewnętrzną stronę jej uda. - Zrobisz coś dla mnie. - Szepnęła uwodzicielsko wprost do jego ucha i nie czekając na odpowiedź zaczęła ssać szyję chłopaka chcąc pozostawić na niej charakterystyczny, ciemno krwisty ślad zwany malinką.
Odsunęła wargi od rozpalonej skóry bruneta i spojrzała na swoje dzieło, po czym uśmiechnęła się z dumą.

- Czy ty mi zrobiłaś malinkę? - Wychrypiał kierując dłoń w stronę śladu na szyi. Clary niewinnie przygryzła wargę i wpatrywała się w hipnotyzujące oczy chłopaka.

- To takie seksowne. - Warknął cicho, nie mówiąc nic więcej wpił się w pulchne wargi szatynki.
Dziewczyna przeniosła swoje dłonie z włosów chłopaka na jego umięśniony brzuch i delikatnie przejechała po nim z góry na dół paznokciami.
Justin wygląda lepiej, pomyślała i skarciła się w myślach za myślenie o Bieberze. No bo czemu myślała teraz właśnie o nim? Prawda, miał ciało greckiego boga, ale nic poza tym. Był inny i Clary wiedziała, że to wcale nie było u niego plusem, nie pasowali do siebie. Byli zupełnie różni.
Ogarnij się Clars... przestań o nim myśleć! Skarciła się w myślach szatynka skupiając swoją uwagę na czarnowłosym chłopaku, którego imienia nie pamiętała.

- Już czas. - Szepnęła w jego usta. Chłopak doskonale wiedział o co chodzi, przeniósł swoje dłonie z bioder dziewczyny na jej uda i podniósł się mając na rękach Clary. Szatynka owinęła ręce w okół jego szyi i ponownie złączyła ich usta.

Chłopak posadził Reed na komodzie i oderwał się od jej pulchnych warg. Spojrzał głęboko w jej oczy w których czaiły się iskierki pożądania.

- Pośpiesz się kurwa. Nie mam całego jebanego dnia. - Warknęła szatynka ze złością wyczuwalną w głosie.
Nie marnując dłużej czasu czarnowłosy schylił się na wysokość kobiecości Clary, szybkim ruchem ściągnął z niej jej koronkowe majtki, które wylądowały na podłodze przy reszcie ubrań.
Rozszerzył nogi dziewczyny i zbliżył wargi do jej rozpalonego centrum. Clary odruchowo wplątała palce w jego gęste, puszyste włosy i zbliżyła jego wargi do celu.
Nie minęło kilka sekund, a chłopak zaczął ssać napuchniętą łechtaczkę dziewczyny powodując, że ta z rozkoszy odchyliła głowę do tyłu.

- Nie drażnij mnie. - Fuknęła ciągnąć za końce jego włosów. Język chłopaka zaczął penetrować wnętrze Reed zataczając w niej kółka.

Jęknęła z rozkoszy zaciskając powieki i jeszcze bardziej odchylając głowę.

- Szybciej. - Wydyszała puszczając włosy chłopaka i łapiąc za oba końce komody. Mocno zacisnęła dębowe drewno w swoich rękach. Chłopak wykonał jej polecenie i przyśpieszył swoje ruchy.

Jęknęła z rozkoszy wyginając plecy w łuk.

- Już blisko. - Jęknęła łapiąc za głowę chłopaka i przyciągnęła go do siebie bliżej, ten tylko przyśpieszył swoje ruchy czując, że jej ścianki zaciskają się wokół jego języka.

Ciągnąc za włosy chłopaka doszła w jego ustach. Z uśmiechem odsunął się od dziewczyny.

Clary zeskoczyła z komody i chwiejnym krokiem podeszła do swojej bielizny leżącej na podłodze. Wsunęła na siebie majtki i szybko założyła leżące na podłodze ubrania.

- Więc teraz może jakoś się odwdzięczysz. - Powiedział kusząco chłopak podchodząc do już w pełni ubranej dziewczyny.
Przez chwile nic nie odpowiedziała i stała jakby oniemiała patrząc w zielone oczy chłopaka.
Po kilku sekundach wybuchnęła głośnym śmiechem i złapała się za brzuch.

- Pojebało cię chyba. - Wyśmiała czarnowłosego podchodząc do drzwi.

- Posłuchaj mnie mała suko, należy się zapłata. - Warknął i w tym momencie śmiech Clary ucichł, a w pokoju zapanowała błoga cisza.
Chłopak mocnym i przepełnionym gniewem spojrzeniem patrzył na Clary.

- Ty wiesz co ty właśnie powiedziałeś? - Uniosła brew posyłając chłopakowi mordercze spojrzenie.
- Zdajesz sobie sprawę z kim ty do chuja rozmawiasz? - Zmrużyła oczy podchodząc bliżej do zirytowanego czarnowłosego.

- Z dziwką. - Wysyczał. Clary mocno zacisnęła szczękę i pięści do tego stopnia, że jej kostki znacznie zbielały.

- Dziwką? - Powtórzyła ironicznie. - Dread. Mówi ci to coś? - Zapytała chytrze nadal mrużąc oczy na nagle oszołomionego chłopaka.

- Ty nie jesteś...

- Dread? Ależ jestem. - Zaśmiała się kpiąco znów robiąc krok w stronę chłopaka.

- Clary Reed? - Zapytał, a szatynka zauważyła w jego oczach strach, czyli coś co kochała widzieć w cudzych oczach. Rozpierała ją duma za każdym razem kiedy udało jej się go w kimś wzbudzić.
Była lekko zszokowana, że chłopak nie miał pojęcia kim jest, jednak zadowoliła się faktem, że przynajmniej słyszał o jej przydomku i wiedział do czego osoba nosząca go jest zdolna.

- We własnej osobie. - Łobuzerski uśmiech nie schodził z jej brzoskwiniowych ust. - Nadal uważasz, że nazwanie mnie dziwką i suką, było dobrym posunięciem? - Jej oczy znacznie pociemniały.

- J-ja przepraszam. - Wyszeptał cicho.

- Jesteś taką pizdą, że aż mi ciebie żal. - Zaśmiała się podle Clary łapiąc policzek chłopaka. - Choć kiedy zastawiam się nad tym dłużej, w cale nie jest mi ciebie szkoda. - Jej wymuszony śmiech wypełniał pomieszczenie.

- Do zobaczenia w piekle. - Rzuciła za nim wyszła z pomieszczenia z hukiem zamykając za sobą drzwi.

Wróciła do swojego pokoju i jej usta automatycznie uformowały sie w literę 'o'. Wszystko było poprzewracane, połamane krzesło leżało pod ścianą, a na ścianie znajdowała się już zaschnięta krew.

- Po prostu wspaniale, kurwa. - Syknęła sarkastycznie wchodząc w głąb pokoju. Zerknęła na swoją prawą rękę. Zaschnięta czerwona ciecz przykrywała część siniaków na jej porozcinanych kostkach. Clary przejechała palcem po zewnętrznej stronie dłoni i skrzywiła się czując okropny ból. Westchnęła ciężko i udała się do łazienki.
Zrzuciła z siebie wszystkie ubrania i wślizgnęła pod prysznic. Kropelki wody spływały po jej ciele jeszcze bardziej ją odprężając.
Po skończeniu swojego rytuału weszła w samym ręczniku do pokoju, założyła na siebie czystą bieliznę, a na to założyła tylko za dużą czarną bluzkę Justina, którą ostatnio u niej zostawił. Pachniała jego perfumami, co tylko wywołało uśmiech na twarzy Clary. Podeszła do krzesła, a raczej do tego co z niego zostało i pozbierała kawałki drewna, uchyliła drzwi i wszystko przez nie wyrzuciła wiedząc że i tak ktoś to rano sprzątnie.

Przekręciła zamek w drzwiach i podeszła do łóżka, na którym leżał jej iPhon dokładnie w tym samym miejscu gdzie go zostawiła. Nacisnęła guzik by podświetlić ekran, a jej oczom ukazała się godzina 23. Nic dziwnego, że na korytarzu było kompletnie pusto, pomyślała wchodząc pod kołdrę. Schowała telefon pod poduszę i zmęczona zapadła w sen.

Justin's Pov

- Yo, stary. Wstawaj. - Głos Tysona dostał się do moich uszu. Zamrugałem kilka razy przyzwyczajając się do światła i spojrzałem na chłopaka stojącego nade mną.

- Tak? - Zapytałem zachrypniętym głosem.

- Zaraz śniadanie, a potem zajęcia. Mnie nie obchodzą, ale pomyślałem że ty chcesz nie chcesz się spóźnić. - Chłopak wzruszył ramionami. Mruknąłem ciche 'dzięki' i podniosłem się do pozycji siedzącej, przeciągnąłem się i zwinąłem. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i nie zauważyłem nigdzie Tysona.

Kiedy on wyszedł?

Przetarłem twarz dłońmi i wstałem. Wyciągnąłem z torby od Clary czarne rurki i białą koszulkę. Ze swojej wziąłem białe Supry, skórzaną kurtkę i czystą parę bokserek.

Chwiejnym krokiem poszedłem do łazienki gdzie szybko wiozłem pobudzający prysznic, wykonałem wszystkie czynności związane z poranną toaletą, ubrałem się i ułożyłem swoje gęste włosy żel. Przejrzałem się w lustrze i stwierdziłem, że wyglądam dziwnie. Nigdy nie przypuszczałbym że będę chodzić w takich rzeczach. W ogóle do mnie nie pasowały, poza tym nadal nie przyzwyczaiłem się do chodzenia w tych spodniach, które odsłaniały prawie cały mój tyłek.

Westchnąłem ciężko i opuściłem pokój, przemierzałem korytarz, kiedy w końcu doszedłem do celu.
Zapukałem kilka razy w drzwi i kiedy usłyszałem ciche 'spierdalaj' uśmiech wpełzł na moją twarz. Miałem nadzieje, że Clary jest jeszcze w sowim pokoju i na szczęście się nie przeliczyłem.

- Clary to ja, otwórz. - Walnąłem jeszcze kilka razy w drzwi, kiedy usłyszałem szelest po drugiej stronie i charakterystyczny dźwięk otwierającego zamka, jednak drzwi nadal były zamknięte. Nacisnąłem klamkę i pchnąłem białe, skrzypiące drzwi. Zaśmiałem się cicho na widok przede mną. Clary opatulona po uszy w kołdrę z poduszką na głowie plecami do mnie, tak to zdecydowanie wyglądało komicznie. Zamknąłem za sobą drzwi i usiadłem na skraju łóżka dziewczyny.

- Czy teraz codziennie będziesz mnie rano budził? - Warknęła wściekła w poduszkę.

- Nie przesadzaj Reed, tylko rusz ten swój chudy tyłek. - Zaśmiałem się. - Czy to brzmiało... normalnie? - Czując się niezręcznie podrapałem swój kar i czekałem na reakcje Clary. Wczoraj całe popołudnie z Tysonem ćwiczyłem 'normalne' konwersacje i nauczyłem się kilku ciekawych, a raczej niegrzecznych zwrotów.

- Tak. - Zachichotała ściągając poduszkę z głowy.

- Wyglądasz słodko. - Wypaliłem patrząc na jej potargane włosy i zmęczony wyraz twarzy.

- Ja nigdy nie wyglądam słodko. - Warknęła odkrywając swoje ciało.

- To jak wyglądasz? - Uniosłem brew lustrując ją wzrokiem, była w samej koszulce, co szczerze mnie speszyło ponieważ nigdy nie widziałem tyle odkrytego ciała u dziewczyny.

- Seksownie. - Puściła mi oczko i podeszła do biurka, i tak jak codziennie rano wyciągnęła z szuflady paczkę papierosów i popielniczkę. Usiadła wygodnie na łóżku i wsunęła papierosa między pulchne wargi, po czym go podpaliła.

- Czy to moja koszulka? - Zaśmiałem się wskazując na czarny materiał znajdujący się na jej ciele.

- Jest bardzo wygodna. - Zachichotała słodko patrząc w dół na moją bluzkę, po czym zaciągnęła się papierosem.

- Nie powinnaś chodzić przy mnie prawie naga, to niestosowne. - Skrzywiłem się.

- Przypominam ci, że niedługo będziesz widział mnie bez żadnych ubrań, co w tedy zrobisz? Uciekniesz? - Zaszydziła wypuszczając kłąb szarego dymu. Oblizałem spierzchnięte wargi i patrzyłem wszędzie byleby nie na szatynkę.

- Właściwie to po co przyszedłeś? - Zapytała zmieniając temat.

- Oh. - Westchnąłem kompletnie zapominając o celu mojego przybycia. - Ja... Um chciałem cie obudzić na śniadanie. - Zaśmiałem się cicho.

- Justin, posłuchaj. Nie traktuj mnie jak swojej przyjaciółki. Nigdy nie będziemy się przyjaźnić, rozumiesz? Będziemy tylko znajomymi od seksu. Niczym więcej. - Przez chłód w jej głowie poczułem nieprzyjemne ciarki na plecach. - Skończ z przychodzeniem do mnie, no chyba że będziesz chciał się czegoś dowiedzieć lub poczujesz, że możesz mi się już zacząć odwdzięczać. - Dodała znów zaciągając się papierosem. Jej oczy tak jak zwykle były bez żadnych emocji. Puste, jakby nic nigdy nie czuła.

- Czemu taka jesteś? - Zapytałem po chwili.

- Jaka?

- Udajesz, że nic nie czujesz. Nie pozwalasz nikomu się do siebie zbliżyć. Nie rozumiem tego. - Oczy Clary znacznie pociemniały.

- Posłuchaj mnie Bieber, bo nie mam zamiaru się kurwa powtarzać. Nie udawaj, że mnie znasz bo nic o mnie do chuja nie wiesz. Skończ wpierdalać się w moje życie. - Warknęła mrużąc na mnie oczy. - Jesteś tu dopiero kilka dni, i kurwa nie wiem co ty sobie wyobrażasz.

- Myślałem, że...

- Że co? - Warknęła wchodząc mi w zdanie. Byłem zaskoczony jej wybuchem... No bo co ja takiego zrobiłem? Tylko spytałem czemu wszystkich od siebie odsuwa, to nic wielkiego.

- Już nic. Przepraszam Clarisso, jeśli cie uraziłem. Zaakceptuje fakt, że mnie nie tolerujesz i postaram się omijać cię szerokim łukiem. Teraz proszę wybacz mi, ale idę na śniadanie. - Mruknąłem i szybko zerwałem się z miejsca. Nie odwracając się już twarzą do dziewczyny wyszedłem z pokoju zamykając za sobą drzwi.
Usłyszałem tylko 'pieprzony bogacz', a później odszedłem w stronę stołówki.


*4 dni później*

Clary's Pov 

Justin przyjechał tu w piątek, w porze obiadowej, tego samego dnia został pobity przez Sam, a w niedziele doszedł do siebie. W poniedziałek był pierwszy raz w naszej 'szkole' i w tedy przydzielona została mi ta dziwka, która we wtorek wieczorem do mnie przyszła w celu omówienia tych zadań, bo jej kazałam. No i oczywiście jebana szmata mnie pocałowała...
Rozumiem, że jestem atrakcyjna, ale ona powinna się do chuja leczyć.

FLASHBACK 

Pukanie do drzwi przerwało moją rozmowę z Justinem. Byłam w trakcie tłumaczenia mu jak otworzyć zamek wsuwką do włosów. Mimo jak głupio to brzmi, przydaje się częściej niż ktokolwiek jest w stanie sobie wyobrazić.

- Zaraz kurwa! - Krzyknęłam znów wbijając wzrok w spinkę, którą miałam w dłoniach.

- Musisz ją zgiąć tu i potem wkładasz i przekręcasz w zamku. - Mruknęłam chłodno, bo od teraz tak miałam zamiar z nim rozmawiać. Bez jakichkolwiek emocji. - Gotowe.

- Dzięki. - Szepną przyglądając się czarnemu kawałkowi metalu w dłoni.

Pukanie znaczenie się nasiliło. Popatrzyłam w kierunku drzwi, by później przenieść wzrok na Justina.

- To Maia, miała przyjść omówić prace do szkoły. Powinieneś już iść. - Szatyn nic nie odpowiedział, tylko kiwnął głową i wstał, skierował się w stronę drzwi i nacisną na klamkę.

- Oh, Drew. - Syknęła Maia mierząc wzrokiem chłopaka.

- Witam Maia. - Tylko tyle powiedział, po czym nawet się ze mną nie żegnając wyszedł. Zielonooka spojrzała na mnie, a jej wyraz twarzy automatycznie się zmienił z grymasu w wyraźnie zadowolony.

Zamknęła za sobą drzwi na klucz i pewnym krokiem weszła w głąb pokoju. Miała na sobie tylko jeansowe spodenki poszarpane na dole i czarny biustonosz na grube ramiączka z ćwiekami. Na jej nogach znajdowały się czarne vansy i pewnie gdyby nie fakt ze na teren ośrodka nie pozwolili nikomu wnieść szpilek z obawy że mogą zrobić komuś nimi krzywdę, Maia z pewnością miałaby na sobie 10 centymetrowe obcasy.

- Podoba ci się to co widzisz? - Uśmiechnęła się z wyższością stając koło mnie. Musiała najwidoczniej zauważyć, że jej się przyglądam.
Parsknęłam śmiechem.

- Nie dowartościowuj się Maia. - Syknęłam potrząsając głową.
Szatynka tylko wzruszyła ramionami na które kaskadą spadały jej proste brązowe włosy sięgające do jej bioder i usiadła na wcześniejszym miejscu Justina.

Tak jak wczoraj miała na ustach tę ohydną szminkę.

- Więc? - Uniosła swoją wymodelowaną brew i posłała mi pytające spojrzenie.
Skinięciem głowy pokazałam jej białą kartkę leżącą pomiędzy nami, którą chwile temu wyjęłam. Szatynka wzięła papier w swoje chude długie palce i dokładnie przestudiowała zapiski na nim.

- Niczego z tego nie umiem zrobić. - Westchnęła marszcząc nos nadal wpatrując się w kartkę, którą trzymała jedną ręką a drugą pocierała prawą skroń chcąc pobudzić umysł.

Nic tam nie masz, więc przestań pocierać głowę głupia dziwko. 

- Nie obchodzi mnie to. - Odpowiedziałam praktycznie od razu.

- Jebać to. - Warknęła odkładając kartkę na szafkę nocną. - Poróbmy coś innego. - Wyśpiewała z uśmiechem na twarzy przybliżając się do mnie. Uniosłam brew patrząc na nią dziwnie. Siedziałyśmy na przeciwko siebie, a nasze kolana się stykały.

- Oh, Clary. - Zaśmiała się. - Mam wódkę! - Klasnęła w dłonie i podeszła do swojej torebki leżącej przy drzwiach, której wcześniej musiałam nie zauważyć.
Wyciągnęła z niej butelkę wódki i zanim się obejrzałam obie byłyśmy już zalane.
Potrzebowałam tego. Odprężenie, które działa za każdym razem.
Moja głowa była ciężka, ale ciało wydawało się lżejsze od pióra. Siedziałam na łóżku opierając głowie o ramie szatynki.
Śmiałyśmy się ze wszystkiego, niezależnie co któraś z nas wypowiedziała. Czułam się jakbym była tą starą Clary, a koło mnie siedziała szesnastoletnia Cat. Często to robiłyśmy zanim mnie zamknęli. Brałyśmy butelkę wódki, siadałyśmy na łóżku i piłyśmy, a później kończyłyśmy opierając się o siebie nawzajem, śmiejąc się z każdego słowa. Miałam w tedy piętnaście lat, ale w cale się tak nie czułam. Cat też traktowała mnie inaczej, byłam jej za to wdzięczna.

- Clary? - Zachichotała Maia.

- Czego? - Zawtórowałam jej śmiechem i odwróciłam twarzy by móc na nią spojrzeć. W tym samym momencie jej czerwone usta złączyły się z moimi, kiedy zrozumiałam co się dzieje szybko się podniosłam.

- Pojebało cię dziwko?! - Krzyknęłam wstając z łóżka. - Jebana lesba. - Warknęłam podchodząc do tak dobrze znanej mi szuflady biurka.

- Spierdalaj. - Syknęłam patrząc na speszoną szatynkę. Pośpiesznie skierowała się w stronę drzwi i opuściła pokój.

END FLASHBACK 

Potem prosiła mnie żebym nikomu nie mówiła, ja jednak miałam to w dupie i nie miałam zamiaru jej słuchać. Nie zbyt to rozumiałam, każdy wiedział że to lesbija i w dodatku dziwka, więc w czym tkwił problem?

Codziennie widywałam się z Justinem, spędzaliśmy kilka godzin dziennie, a ja tłumaczyłam mu różne rzeczy związane z 'normalnością'. Po długim tygodniu nadszedł upragniony piątek, w którym wreszcie miałam wypierdolić z tego pieprzonego gówna i choć chwile rozkoszować się swoim starym życiem.
Na zegarku mojego iPhona wybiła godzina 12, za godzinę powinna być po mnie Cat, więc najwyższy czas się szykować.

Wyszłam z łazienki w samej bieliźnie, bo oczywiście skleroza to moja siostra rodzona i musiałam zapomnieć ubrań.
Chwyciłam z łóżka czarne leginsy i wsunęłam je na nogi, przez głowę przełożyłam biały, luźny top i na to zarzuciłam granatową, rozpinaną bluzę z kapturem, którą zostawiłam rozpiętą. Na nogi założyłam skarpetki 'stopki', a na nie białe, krótkie conversy.
Wróciłam do łazienki i posmarowałam swoją twarz nikłą ilością podkładu by zakryć niedoskonałości mojej cery. Rzęsy musnęłam maskarą, a usta truskawkowym błyszczykiem, który schowałam do kieszeni bluzy.
Rozczesałam swoje brązowe, gęste włosy sięgające za łopatki. Po chwili zastanowienia postanowiłam zostawić je rozpuszczone.
Sprawdziłam godzinę na telefonie, 12:37. Schowałam iPhona do jednej kieszeni wraz z błyszczykiem i założyłam kaptur na głowę. W ostatnim momencie przypomniałam sobie o papierosach.
Szybko podbiegłam do szuflady biurka i wyciągnęłam niezaczętą jeszcze paczkę i moją starą różową zapalniczkę. Wszystko schowałam do wolnej kieszeni.
Westchnęłam ciężko i podeszłam do drzwi, czułam buzująca adrenalinę w moich żyłach kiedy sięgałam ręką do klamki, po cichu uchyliłam drzwi i rozejrzałam się. Tak jak myślałam, nie było nikogo. Ochroniarze zajadali się teraz pączkami w swoim pokoju, a reszta miała zajęcia, na które ja powiedziałam że nie przyjdę bo źle się czuje.

Zamknęłam za sobą drzwi na klucz i szybkim krokiem przemierzałam korytarz chcąc jak najszybciej znaleźć się na parterze budynku. Obecnie znajdowałam się na drugim piętrze, więc to wbrew pozorom nie było w cale takie proste zważywszy, że wszędzie są kamery. Przyśpieszyłam kroku czując jak moje dłonie pocą się w kieszeniach bluzy. Szybko zbiegłam po schodach i znalazłam się na parterze, gdzie był ochroniarz.

Co do chuja on tu robił?! Powinien wpierdalać pączki. 

Zaklęłam cicho i przyparłam ciałem do ściany tak, że teraz ani ja nie widziałam jego, ani on nie widział mnie.
Moja klatka piersiowa szybko się unosiła czując presje związaną z wykonaniem cholernie trudnego zadania.

- Grey! Co ty tu robisz? - Usłyszałam trzask drzwiami i nad wyraz słodki głos pielęgniarki.
Grymas pojawił się na mojej twarzy przez słodycz w jej głosie.
Musi chyba rzygać tym cukrem. 

- Prosili mnie bym przypilnował parteru, znowu ktoś zwinął rozpiskę naszego harmonogramu i podejrzewają że ten nicpoń będzie próbował uciec. - Choć ich nie widział byłam pewna że ten cały Grey wzruszył ramionami.

- Długo już tu tak stoisz? - Udałam odruch wymiotny i przysłuchiwałam się rozmowie.

- Godzinę. - Westchnął. - Ktoś miał przyjść mnie zmienić, ale najwyraźniej zapomniał. - Dodał podirytowany.

Co, zachciało się pączków grubasie? 

Zaśmiałam się w duchu przez na własny komentarz.

- O Jezu! Chodź, pewnie jesteś głodny, jeszcze powinnam mieć gdzieś ciastka i herbatę, wejdź.

- To miło z twojej strony Lindo. - Zawołał szczęśliwy, następne co dało się usłyszeć to kroki i trzask zamykanych drzwi.

Nie rozumiem, kurwa my mamy jakieś gówniane żarcie tylko 3 razy dziennie, a on godziny nie może wytrzymać i wpierdala ciastka. Pojebane.

Korzystając z okazji przemknęłam szybko przez korytarz.

- Kto tam biegnie?! - Usłyszałam za sobą krzyk, szybko skręciłam w ciemny nie podświetlany korytarz, który należał do opuszczonej części budynku.
Moje serce podeszło mi do gardła, słyszałam kroki zbliżającego się ochroniarza, który najwidoczniej przyszedł zmienić tamtego grubasa.

- Clary? Dzieki Bogu! Chodzę tymi ciemnymi korytarzami od kilku godzin! - Z cienia wyszedł Justin.

- Zamknij się. - Szepnęłam słysząc coraz głośniejsze kroki.

- Kto tam jest? - Głos był coraz bliżej nas.

- O co cho... - Zanim Justin zdążył dokończyć pociągnęłam go za rękę i on również przyparł plecami do ściany, przyłożyłam palec do ust by był cicho. Mimo panujących ciemności zauważyłam jak pokiwał głową.

- Wyjdź nicponiu. - Warknął ochroniarz świecąc latarka wszędzie tylko nie na nas.
Mocno wbiłam zęby w dolną wargę czując jeszcze większą adrenalinę.

- Słuchajcie, przyjdźcie na parter do opuszczonej części budynku, ktoś tu się kręci. - Mruknął zawiedziony najprawdopodobniej do tego gówna na swoim ramieniu i ruszył korytarzem z powrotem do głównego wyjścia z budynku.

- Ja pierdole, zaraz będzie tu cała ochrona. - Złapałam się za głowę. - Chodź, nie ma kurwa czasu. - Pociągnęłam oszołomionego Justina za rękę słysząc coraz więcej zbliżającej się w naszą stronę kroków. Biegłam po ciemku nic nie widząc, na ślepo skręcałam nie mając pewności czy na pewno zmierzam w dobrą stronę jednak znałam tę część budynku lepiej niż wszyscy pracownicy stąd razem wzięci. Kiedy pierwszy raz miałam uciekać nie przespałam kilku nocy studiując plany by móc po ciemku jakoś sobie poradzić.

- Co ty tu robisz do chuja Justin. - Warknęłam zła na chłopaka nadal biegnąc.

- Chciałem pochodzić, sam i zszedłem na parter i przyszedłem tutaj bo było najciszej a potem się zgubiłem w ciemnościach. - Wysapał. Mogłam tylko sobie wyobrazić jak się denerwował tą całą sytuacją, dla mnie to było normalne, ale pewnie on schodził właśnie na zawał.

- Mam zamiar stąd uciec, a czy tobie sie to podoba czy nie, musisz iść ze mną. Jak będziesz sprawił jakiekolwiek problemy to przysięgam, że cię zabije. - Wysapałam, szatyn nic nie odpowiedział tylko przełknął głośno ślinę.

Zwolniliśmy kroku. Zaczęłam machać rękami szukając drzwi, które jeżeli dobrze pobiegliśmy, powinny gdzieś tu być.

- Tak! - Mruknęłam czując, że spada mi kamień z serca czując w dłoni klamkę.

- Poświeć mi. - Włączyłam w sowim telefonie latarkę i podałam iPhona Justinowi, który skierował światło na zamek w drzwiach.

Przeszukałam kieszenie w poszukiwaniu wsuwki.

- Kurwa, zapomniałam wziąć spinki. - Zaklęłam w myślach na swoją głupotę. - Jesteśmy w dupie. - Warknęłam.

- Przeszukajcie tamta cześć budynku! - Usłyszałam głos oddalony o kilkaset metrów od nas.

- Masz. - Justin z kieszeni swoich spodni wyciągnął wsuwkę na której ćwiczyliśmy we wtorek, i mi ją podał.

- Dziękuję. - Jęknęłam z ulgą i zaczęłam majstrować przy zamku.

- Chodźcie szybciej! - Ten sam głos odezwał się znacznie bliżej nas.

- Szybciej. - Jęknął Justin.

- Nie poganiaj mnie kurwa. - Warknęłam i w tym samym momencie zamek wydał charakterystyczne pstryknięcie. - Udało się. - Pchnęłam stare drzwi i szybko pociągnęłam Justina do środka.

- Znaleźliście coś?! - Kolejny głos odezwał się zza drzwi. Krew buzowała w moich żyłach, szybko wyrwałam szatynowi telefon z ręki i przeleciałam światłem po pomieszczeniu. Znajdowaliśmy się w starej łazience, w której było parę zamykanych kabin, stare w połowie stłuczone lustro i umywalka, a nad nią zakratowane okno.

- Bingo. - Mruknęłam i znów podałam telefon chłopakowi rozkazując przy tym żeby świecił na okno.
Weszłam na umywalkę i otworzyłam, stara drewnianą ramę okna.

- Tu są przecież kra... - Za nim wystraszony głos Justina dokończył pchnęłam stare kraty, które opadły na zieloną trawę. Wyszłam przez otwór z uśmiechem na ustach.

- Ten chuligan mógł otworzyć sobie te drzwi! - Usłyszałam głos pochodzący wprost zza drzwi. Justin z przerażeniem w oczach spojrzał na mnie i szybko wspiął się na umywalkę. Podniósł się na rękach i wyszedł przez ten sam otwór co ja. Podniosłam stare kraty i z pomocą Justina wpasowałam je w stare miejsce, tak że w ogóle nie było widać, że są spiłowane.

- Uciekamy. - Krzyknęłam szeptem i poderwałam się do biegu. Kiedy byliśmy kilka metrów od okna usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami od starej łazienki. Byliśmy na tyłach budynku, którego nikt nie monitorował więc szybko przebiegliśmy do ogrodzenia.

- Co teraz! - Krzyknął wystraszony Justin rozglądając się panicznie na boki. Poszłam parę kroków dalej i uniosłam siatkę, która również była pocięta tworząc idealną drogę ucieczki. Przeszłam przez nią, a Justin szybko zrobił to samo.
W oddali zobaczyłam podjeżdżającego czarnego vana. Uśmiechnęłam się z dumą i zaczęłam biec w jego stronę. Słyszałam kroki za sobą co oznaczało, że Justin podążał za mną. Drzwi się otworzyły a ja szybko wskoczyłam do środka.

- To była najbardziej szalona rzecz w moim życiu. - Wysapał Justin zamykając drzwi.


Teraz zyskałam nowy problem, który będzie zawracał mi dupę przez cały weekend, a nazywa się on Justin pieprzony Drew Bieber.

_________________________________

Od Autorki: 
I jak Wam się podoba? :)) Co myślicie o rozdziale? Mi osobiście średnio się podoba :/
Mam nadzieje, że chociaż Wam przypadł do gustu xD

No nic, zachęcam Was również do głosowania w ankiecie w prawej kolumnie :)
Dziękuję za każdy komentarz to dużo dla mnie znaczy ♥

KOCHAM WAS I DO NASTĘPNEGO ♥♥

PS: CZYTASZ=KOMENTUJESZ! To tylko chwila a ja poświęcam serio dużo czasu pisząc rozdział ;/ 



33 komentarze:

  1. Świetny rozdział. Czekan na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozwalił mnie ten tekst "Co zachciało sie pączków grubasie?" HahahhAhahha
    Ciekawe co sie zdarzy w ten weekend
    Mam nadzieje ze nikt nie przyłapie Jusa i Clary na ucieczce :)
    Z niecierpliwością czekam na nn :*

    Moglabyś mnie informować o nowych rozdziałach? Z góry bardzo dziękuje :*
    @Biebebxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :> Oczywiście, zaraz dodam Cię do informowanych :)

      Usuń
  3. Rozdział świetny <3
    jedyne co mnie denerwuje, to to, że Clary wychodzi ze wszystkiego z czystą karta. szczerze to chciałabym, żeby w końcu ją na czymś przyłapali xd
    weny i czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super *o*
    Pierwsza ucieczka Justina ^^
    Boże współczuje Clary jej " partnerki "
    Ami ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham to opowiadanie czekam na nn :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny rozdział, nie mogę się doczekać następnego.
    Jestem strasznie ciekawa jak to będzie dalej. :)
    Pozdrawiam. :D
    _____
    Serdecznie zapraszam na drugi rozdział. :)

    jedna-twarz-dwa-zycia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Super! :D Na pewno weekend Clary i Justina będzie szalony xD Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału :) Uwielbiam to opowiadanie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam 7 rozdziałów, dlatego piszę już tutaj :)
    To koleżanka nakierowała mnie tutaj i nie żałuję. Uwielbiam tego bloga. <3
    Styl pisania jest świetny, bardzo fajnie się czyta. Jestem ciekawa co będzie dalej, dlatego dodam zaraz do obserwowanych.
    Jeśli chcesz, to wpadnij do mnie: http://uciekacnadno.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yeey :) Bardzo mi miło tym bardziej że ktoś poleca mojego bloga ♥ Dziękuję :)) Na pewno wejdę :) ♥

      Usuń
  10. o boziu! to jest taki asahgdahjsfbvdsf
    nie mogę się doczekać nastepnego!

    OdpowiedzUsuń
  11. Zostawiłaś linka na moim blogu więc jestem :)
    Zaciekawił mnie opis twojego opowiadania i postanowiła, że zajrzę, przeczytam i skomentuję choć część.
    Zaczęłam czytać jeden rozdział, drugi i zanim się zorientowałam przeczytałam cały siódmy rozdział z zapartym tchem. Wtedy pojawiła się myśl " chcę więcej ".
    Twoje opowiadanie jest ciekawie napisane i potrafi naprawdę zaintrygować czytelnika. Choć nie jest inne, ponieważ jest wiele takich, bądź podobnych opowiadań tej tematyki to ma w sobie to COŚ. Mam na myśli, że jest wyjątkowe w pewnym stopniu, fabuła jest ciekawie pomyślana i pomysł jest nieziemski. Jesteś magikiem z tego względu, że naprawdę cudownie piszesz, układasz dialogi. Potrafisz zbudować tę chwilę napięcia, trafnie opisać postacie, wydarzenia i atmosferę panującą w danym czasie co sprawia, że można doskonale wyobrazić sobie to, co akurat opisujesz...
    Co do bohaterów...
    Clarissa wydaje się zadufaną w sobie egoistką, ale zarazem kryje się w niej jakaś tajemnica, która mnie zaintrygowała. Mimo, że wykonuje jakieś zadanie i wykorzystuje Justina nie zdaje sobie sprawy, że ona też potrafi czuć. Mam nadzieję, że Justin ją choć trochę zmieni, że ona zmieni swoje nastawienie do uczuć i do życia.
    A Justin? Justina przedstawiłaś jako niewinnego chłopaka, który został wrobiony i złapali nie tego co trzeba. Był bogatym egoistą, a teraz powoli staje się groźnym egoistą. Miejmy nadzieję, żeby Clarissa nie pociągnęła go na dno ze sobą...
    Wspaniale piszesz, co do opowiadania jest cudowne i czekam na NN <3
    Także informuj mnie :)
    [ http://ask.fm/RebellinousAngel ]
    [ http://lostterroristhasfoundherprince.blogspot.com/ ]
    + Jak mówiłam jest u mnie zasada - Jeżeli podajesz mi link do swojego bloga i chcesz abym go przeczytała, oczekuję, że przeczytasz i skomentujesz mój, aby było sprawiedliwie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ♥ Zajrzę na Twojego bloga, przeczytam i skomentuje w najbliższym czasie :)

      Usuń
  12. ŚWIETNY rozdział <3 Twoje opowiadanie jest najlepsze.Nie mogę doczekać się kolejnego :*

    OdpowiedzUsuń
  13. 25 year old Financial Analyst Benetta O'Hannigan, hailing from Haliburton enjoys watching movies like Vehicle 19 and Shooting. Took a trip to Garden Kingdom of Dessau-Wörlitz and drives a Ferrari 250 LM. Pelny artykul

    OdpowiedzUsuń