niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 8 'Welcome To Home!'

Samochód ruszył z piskiem opon, a ja już czułam nieprzyjemne skręcanie w żołądku na samą myśl o spotkaniu Jaca. Nie miałam ochoty go widzieć, tym bardziej, że wiedziałam iż nie obejdzie się bez pierdolenia jego długich i 'pouczających' monologów jaka to jestem lekko myślna i nie odpowiedzialna.
No, bo serio, kogo to do chuja obchodzi? I tak zrobię to co JA będę chciała i i tak on ma gówno do gadania, bo jestem upartą suką i zawsze wszystko wychodzi na MOJE. Zawsze.

- Do chuja Clars nie mówiłaś, że bierzesz kogoś  ze sobą. Pojebało cie chyba. - Syknęła Cat przywracając mnie do rzeczywistości. Widząc jeszcze poprawczak, uświadomiłam sobie że na szczęście odleciałam tylko na kilka sekund.

- To było spontaniczne, więc się zamknij. - Syknęłam.

- Cokolwiek Reed. - Wycedziła skupiając całą swoją uwagę na drodze.

- Clary, nie powinienem uciekać to złe. Będziemy mieć kłopoty, lepiej wróćmy. Na pewno jeszcze nie zauważyli, że nas nie ma. - Szepnął Justin tak by Cat nic nie usłyszała. Tylko wywróciłam oczami powstrzymując się od wrednego komentarza.

- Posłuchaj. - Wciągnęłam dużą ilość powietrza przez usta za nim kontynuowałam. - Dobrze się stało, że tu jesteś. - Skłamałam. Oczywiście, że to w cale nie dobrze! Mogłabym imprezować przez cały weekend, a będę musiała zawracać sobie głowę jakimś pieprzonym świętoszkiem. - Zobaczysz jak żyją normalni ludzie i jak trochę wypijesz, może się ogarniesz. - Mruknęłam chłodno wzruszając ramionami. Chłopa wytrzeszczył oczy na moje słowa.

- Nie będę pił! - Krzyknął szeptem.

- To wleje ci ten pieprzony alkohol do ust jak będzie trzeba a teraz zamknij się w końcu. - Syknęłam tracąc powoli cierpliwość do jego nienagannego zachowania.
Nic więcej nie powiedział, niewygodnie poprawił się w miejscu na skórzanym fotelu i przygryzł malinową wargę.

Wewnętrznie skakałam ze szczęścia delektując się ciszą. Justin mógł mieć ciało jebanego boga seksu, ale wszystko psuł kiedy tylko otwierał usta, co zaczynało mnie coraz bardziej irytować.

Po chwili samochód się zatrzymał, bez słowa opuściłam auto i wysiadałam na zewnątrz. Znajdowaliśmy się w lesie przed starym domem letniskowym rodziców zastępczych Cat i Jaca. Nie przyjeżdżali tu od kilkunastu lat, co szatynka nie omieszkała wykorzystać i wpadała tu kiedy tylko mogła. Domek jak dla mnie przypominał normalny dom i zawsze zastanawiało mnie czemu w nim nie mieszkają i wpadają tu tylko raz na kilka lat, ale z drugiej strony nie miałam co narzekać bo był niedaleko poprawczaka.

Dokładnie przyjrzałam się budowli, nie było mnie tu w chuj czasu. Dom był dwupiętrowy z ciemno drewnianych belek, przez co wyglądał na prawdę dobrze. Duże okna pozasłaniane były czarnymi zasłonami, a kwiaty na ganku już dawno nie było można nazwać kwiatami tylko bardziej kompostem.

- Justin? - Moje rozmyślania przerwała Cat wychodząca z samochodu. Zmarszczyła brwi i spojrzała na szatyna który ku mojemu zdziwieniu stał koło mnie. Zmierzył wzrokiem Cat i rozchylił wargi w zdziwieniu.

- Cat?

- Co do chuja się tu dzieje? - Powiedziałam swoje myśli na głos posyłając obojgu  zmieszane spojrzenie.

- Ymm... bo widzisz poznałam Justina w tedy kiedy przyszłam cię odwiedzić i on tak jakby uratował moją dupę przed ochroniarzem. - Wzruszyła ramionami Cat.

- Cokolwiek. - Mruknęłam znudzona tą rozmową i znów zaczęłam wodzić wzrokiem po domu.

Schody prowadzące na ganek były wykonane dokładnie z tego samego drewna co reszta domu. Czarne drzwi wejściowe były idealnie po środku, a po ich bokach stały sztuczne tuje w niebieskich doniczkach. Po prawej stronie była ławka i stolik na którym leżał stary, brudny, przezroczysty wazon z jakimiś kamykami w środku. Ogólnie było tu dosyć przytulnie.

- Nie ważne. Zmieniamy auto i jedziemy do domu. - Mruknęła Cat otwierając pilotem drzwi od garażu.

- Po co zmieniamy samochody? - Zapytał Justin kiedy Cat nie była już w zasięgu słuchu.

- To na wszelki wypadek gdyby ktoś zobaczył jakim samochodem uciekliśmy. - Mruknęłam jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie, bo dla mnie właśnie była.

- Oh. - Tylko tyle wydobyło się z pulchnych warg szatyna, co on by mógł mi nimi zrobić... i tym długim językiem... Ugh nie nawiedzę siebie za te jebane fantazje.

Z zamyśleń wyrwała mnie Cat która wyłoniła swoją sylwetkę z wnętrza domu i trzasnęła za sobą czarnymi drzwiami.

- Masz. - Rzuciła w moją stronę kluczyki, które jednym ruchem złapałam. - Wyjedź z garażu moim mustangiem. Tylko go nie uszkodź! - Zaśmiałam się podle.

- Zastanowię się. - Mrugnęłam i w tym samym momencie Cat wystawiła mi język.

- No proszę, jak dojrzale. - Wywróciłam oczami i ruszyłam w stronę otwierającego się garażu.
W środku stał żółty mustang z namalowanymi czarnymi paskami.

- Serio Cat? - Uniosłam brwi patrząc na dziewczynę, która już otwierała drzwi do vana. - Będziemy jechać tą pszczołą? - Jęknęłam wskazując na samochód. Cat zmrużyła na mnie oczy i posłała spojrzenie typu -jeszcze-raz-obraź-mój-skarb, wywróciłam zawiedziona oczami i wsiadłam za kierownicę. Odpaliłam auto i po kilku sekundach była już na zewnątrz garażu.

- Nie będę prowadziła tej pszczoły. - Warknęłam wychodząc z samochodu.

- Kto by ci w ogóle pozwolił? - Prychnęła Cat zamykając garaż pilotem i zajmując miejsce kierowcy. Usiadłam z tyłu mamrocząc cicho pod nosem, a zaraz koło mnie zajął miejsce zdenerwowany i najwidoczniej czymś zmartwiony Justin.

- Ej, co ci? - Szturchnęłam go łokciem zwracając na siebie jego uwagę.

- Nic po prostu... - Westchnął ciężko przeczesując palcami swoje idealnie ułożone włosy, które wyglądały jakby przed chwilą uprawiał z kimś sex, co szczerze było gorące. - Nigdy nie robiłem tego typu rzeczy. Zawsze trzymałem się ściśle określonych zasad. Nie potrafię się jakoś odnaleźć w tym wszystkim. - Przygryzł wargę i spojrzał się na mnie szukając jakiejś emocji w moich oczach. Jednak ja już chyba nawet nie potrafiłam ich okazywać.

- Rozumiem. - Potrząsnęłam głową potwierdzając tym samym swoje słowa. - Musisz się przyzwyczaić, a ja jestem tu po to żeby ci pomóc. Zapomniałeś? - Zachichotałam ściągając z głowy kaptur o którym zapomniałam.

- Dziękuję. - Posłał mi uśmiech obnażając przy tym swoje białe i równe zęby. Tylko kiwnęłam głową nie mówiąc nic więcej.

- Więc... - Cat przerwała ciszę swoim podekscytowanym głosem. - Dziś idziemy na imprezę! - Pisnęła szczęśliwa. Ta dziewczyna jest szalona, to już tak oficjalnie.

- Tak. - Zaśmiałam się oblizując spierzchnięte wargi. - Justin pójdzie z nami. - Spojrzałam na szatyna, który przełknął głośno ślinę i niepewnie kiwnął głową.

- Justin, długo jesteś w ośrodku? - Zapytała Cat spoglądając na brązowookiego w lusterku wstecznym.

- Kilka dni. - Mruknął cicho.

- Zaraz... - Zaczęła Cat jakby szukając drugiego znaczenia w słowach Justina. - Ty jesteś tym nowym? - Zmarszczyła brwi.

- Tak. - Szepnął.

Cat posłała mi spojrzenie mówiące -musimy-porozmawiać-w lusterku kiedy nasze oczy się spotkały.
Reszta podróży minęła w ciszy, tylko muzyka z radia i cichy śpiew Cat zagłuszały moje myśli, co szczerze mnie już irytowało.

- Jesteśmy na miejscu. - Zawołała wesoło szatynka i opuściła samochód. Zrobiłam dokładnie to co ona, a moje serce podeszło mi do gardła na widok naszego domu w którym niestety nie miałam jeszcze szansy zamieszkać. Miałam, wprowadzić się do niego kiedy skończę szesnaście lat, ale sprawy się trochę skomplikowały. Cat też wprowadziła się do niego niedawno, bo zaledwie w tym roku zaraz po swoich osiemnastych urodzinach, Jace z gangiem mieszkał już tam rok wcześniej, jednak kiedy mnie zamknęli dom nie stał pusty. Gang Cat go zamieszkiwał.

Trudno było tu trafić nie wiedząc dokładnie gdzie jechać. Dom znajdował się przy niezbyt ruchliwej ulicy w części Stratford do której nikt nie chciał się zapuszczać. Nawet policja wolała tu nie przyjeżdżać, bojąc się o własne życia. Każdy gang miał kryjówkę gdzieś w tej okolicy, co sprawiało że ta dzielnica była jeszcze bardziej niebezpieczna, słusznie nazwano ją 'Danger Zone'.

Dom miał dwa piętra i był ogromny. Mieszkał tu cały gang Cat, więc wcale mnie nie dziwi wielkość budynku. Ściny były białe, a wystrój przed domem był nowoczesny, co można było zauważyć nawet po zwykłym ganku na którym stał drogi grill i kilka tui w czarnych doniczkach. W salonie było wielkie okno na całą ścianę i  gdyby nie żaluzja w nim, z łatwością dostrzegłabym środek pomieszczenia.

Po chwili u mojego boku stanął Justin z oszołomionym wyrazem twarzy, widziałam strach w jego karmelowych tęczówkach.

- Chodźmy już. - Mruknęła Cat i ruszyła w stronę drzwi wejściowych, ruszyłam zaraz za nią zatrzymując się zaraz przed czarnym kawałkiem drewna ze złotą klamką.

Justin otrząsnął się z transu i szybko do nas doszedł.

- Witaj w domu. - Cat z wielkim uśmiechem puściła mi oczko i otworzyła drzwi wpuszczając mnie do środka.

Zachichotałam z jej głupoty i przekroczyłam próg. Przygryzłam wargę i ukryłam spocone dłonie w kieszeni bluzy miałam cichą nadzieje, że Jace jest czymś bardzo zajęty i nie ma go w budynku, a najlepiej w mieście.


- Cat miałaś być godzinę temu, gdzie ty do chuja by.. - I w tym momencie moja nadzieja znikła całkowicie. Jace zatrzymał się wryty na środku białych wypolerowanych schodów i patrzył raz na mnie raz na Justina jak na jakieś duchy.
Kiedy jego mózg przetworzył to co się dzieje z mordem w oczach spojrzał na Cat która niewinnie zatrzepotała rzęsami.

- Zaciąłeś się w miejscu? - Warknęłam niezbyt przyjaźnie wchodząc głębiej do pomieszczenia.

- Co ty tu kurwa robisz? - Syknął schodząc ze schodów.

- Aww... Mi też miło cię widzieć, Jace. - Mruknęłam sztucznie miłym głosem i z wielkim uśmiechem na ustach.

- Jesteś nieodpowiedzialną gówniarą. - Warknął stojąc tuż przede mną.

- Wcześniej ci to nie przeszkadzało. - Posłałam mu łobuzerski uśmiech podchodząc bliżej. Żyła na jego szyi pulsowała pokazując jak bardzo był wściekły.

- Myślałem, że mamy to za sobą Reed. - Zmrużył na mnie oczy.

- Nic się tu nie zmieniło. - Odsunęłam się od Jace i wskazałam na przestrzeń w okół mnie.

- Caterino Sophio Cyrus, czemu jej do kurwy nędzy pomogłaś?! - Syknął. Zawsze kiedy używał pełnego imienia któregoś z nas, był wściekły. Nawet bardzo wściekły. Cat tylko wywróciła oczami i posłała blondynowi mordercze spojrzenie. - A to kto? - Tym razem jego pełen gniewu wzrok spoczął na oszołomionym i zdenerwowanym Justinie.

- To Justin Bieber, nie jesteś zbyt gościnny. - Sapnęłam udając przejętą jego brakiem kultury.

- Czemu on tu jest do cholery Clary?! - Krzyknął zniecierpliwiony.

- Posłuchaj mnie Jace. - Warknęłam również tracąc cierpliwość. - Jesteś chujem, ale uspokój się i przestań drzeć jak opętany. - Zmrużyłam na niego oczy.

- To mój dom i będę robić co mi się kurwa żywnie podoba. - Odpyskował.

- Wynikły pewne komplikacje podczas mojej ucieczki i Justin też musiał tu przyjechać. - Szepnęłam.

- Gdybyś mnie posłuchała, do czegoś takiego by nie doszło. - Zmierzył mnie zimnym spojrzeniem, nieprzyjemny dreszcz przeszedł wzdłuż mojego kręgosłupa.
Moje serce pękło po raz kolejny przez to jak mnie traktował, przez chłód jego głosu, przez jebaną pustkę w jego niebieskich jak ocean tęczówkach. To mnie zabija.

- Nie muszę cię kurwa słuchać! Nie jesteś moim ojcem ani nikim na kim by mi zależało więc odpierdol się ode mnie! - Krzyknęłam już nie wytrzymując. Oczywiście kłamałam. Zależało mi na nim, i to cholernie, ale Jace to już przeszłość i muszę to sobie w końcu uzmysłowić.

Nie mówiąc nic więcej zdenerwowana poszłam na górę do swojego pokoju, który w tym roku urządziła mi Cat.

Pokój był przestronny i było w nim dużo wolnej przestrzeni. W ścianie na przeciwko drzwi było duże okno na połowę ściany z którego był widok na basen i ogród domu, w oddali był duży las. Ściany były bordowe, a podłoga wyłożona ciemnymi drewnem idealnie do nich pasowała. Po prawej stronie po środku ściany stało  duże dwuosobowe czarne łóżko z bordowym baldachimem i tego samego koloru pościelą i licznymi poduszkami na czarnej narzucie. Przy łóżku stała szafka nocna z białą lampką, przy ścianie centralnie na przeciwko łóżka  była czarna, nowoczesna, rozsuwana szafa. W lewym rogu stało duże lustro z białą, grubą ramą. Na ścianach wisiały puste ramki na zdjęcia, a na czarnej komodzie przy drzwiach wejściowych stała drewniana szkatułka na biżuterię, która wyglądała jak piracki kuferek na skarby.

No, Cat musiała być w nie najlepszym humorze urządzając ten pokój... wszystko takie ciemne, choć szczerze wyglądało na prawdę dobrze.

Kilka metrów od łóżka były drzwi, ruszyłam w ich stronę przeczuwając że to łazienka i kiedy je otworzyłam, w cale się nie pomyliłam. Zwykła łazienka wyłożona białymi płytkami, z wielkim lustrem i umywalką pod nim. Prysznic był po prawej stronie w rogu, a wanna stała po lewej wzdłuż ściany. Toaleta stała niedaleko zlewu, a przy prysznicu stała beżowa szafka. Podeszłam do lustra i przeczesałam włosy dłonią, poprawiłam top, który był pod bluzą i opuściłam pomieszczenie.

Rozejrzałam się po pokoju jeszcze raz, aż zdecydowałam, że podejdę do okna. Wpatrywałam się w piękne widoki przede mną czując się jakbym miała *Déjà vu, to tak cholernie dziwne uczucie.

- Jak ci się podoba pokój! - Do pomieszczenia wpadła uśmiechnięta Cat. Złapałam się za serce ciężko oddychając.

- Chcesz żebym dostała pieprzonego zawału. - Przeczesałam dłonią włosy i usiadłam na łóżku podwijając jedną nogę pod tyłek.

- Sorry. - Zaśmiała się szatynka siadając w takiej samej pozycji na przeciwko mnie. - Więc?

- Jest piękny, dziękuję. - Jeszcze raz przejechałam wzrokiem po pomieszczeniu.

- Wiem, to ten talent.  - Ręką odrzuciła swoje włosy z prawego ramienia trzepocząc rzęsami.
Pokręciłam głową z niedowierzaniem cicho chichocząc.

- Jesteś niemożliwa. - Zaśmiałam się.

- Mówiona mi to. - Łobuzerski uśmiech zagościł na jej ustach.

- Widziałaś garderobę? - Uniosła brew podekscytowana.

- Nie? - Zabrzmiało bardziej jak pytanie. - Tu przecież nie ma garderoby. - Cat prychnęła na moje słowa i szybko podniosła się z łóżka.

- A chcesz się założyć? - Przekręciła głowę w prawą stronę idąc tyłem w stronę szafy.

Uniosłam brwi i splotłam ręce na klatce piersiowej czekając na to co zamierzała zrobić Cat.

- Ta dam! - Szybkim ruchem otworzyła szafę, zmarszczyłam brwi widząc tylko ciemność w środku.

- A no tak. - Zaśmiała się i sięgnęła ręką do szafy, pociągnęła za jakiś sznureczek, a w szafie zapaliło się światło odsłaniając jej środek.

- Kurwa. - Tylko tyle udało mi się wyszeptać, podeszłam do szafy i patrzyłam na pomieszczenie w niej. Było ogromne.

- To jak pieprzona narnia. - Zaśmiałam się wchodząc do szafy, a raczej do dużego pomieszczenia w niej, którego drzwi były szafą.

Ściany były beżowe, a podłoga biała. Wszędzie było pełno szafek, wieszaków wypełnionych mnóstwem ciuchów, butów i innych dodatków. Okey... Teraz mnie zaskoczyła.

- Sądząc po twojej minie chyba ci się podoba. - Zaśmiała się Cat wchodząc głębiej do pomieszczenia.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że stałam na środku z rozchylonymi ustami podziwiając to wszystko jak małe dziecko w sklepie ze słodyczami.

- Nie musiałaś tego wszystkiego robić. - Pokręciłam głową z niedowierzaniem. - Musiałaś poświecić na to dużo czasu. - Dodałam posyłając jej łobuzerski uśmieszek, a w mojej Głogowie zapaliła się lampka krzycząca -poświęciła-dużo-czasu-dla-mnie!

- Nie schlebiaj sobie suko. - Zaśmiała się. - Jest... - Spojrzała na swój złoty zegarek zdobiący jej nadgarstek. - 15, umyj się, wybierz ciuchy, umaluj i o 18 po ciebie przyjdę. - Pokiwałam głową i Cat już miała wyjść z... szafy, a raczej garderoby mieszczącej się w niej kiedy zatrzymał ją mój głos.

- A co z Justinem?

- No, kiedy zostawiłaś go na pożarcie Jacowi, oczywiście to ja musiałam być tą która uratuje mu tyłek. - Zaśmiała się. - Jest w pokoju gościnnym, dałam mu ubrania które przywiozła Kate dla niego, i o 18 jedzie z nami. - Kate była członkinią gangu Cat, była w nim od niedawna i jeszcze nie całkiem zyskała zaufanie wszystkich.
Tylko kiwnęłam głową i pozwoliłam szatynce wyjść.

- No to zaczynamy. - Westchnęłam ciężko podchodząc do wieszaka pełnego sukienek.

Justin's Pov 

Boże drogi, co ja zrobiłem! Zgnije w piekle! To już pewne. Jestem tak bardzo nie odpowiedzialny! Jak mogłem uciec z poprawczaka?! Będę miał duże problemy...

Przeczesałem dłonią swoje postawione na żel włosy i zacząłem nerwowo krążyć po pokoju gościnnym.

- Kurde. - Warknąłem.

Mój moment paniki przerwało pukanie do drzwi, szybko usiadłem na łóżku opierając się o jego zagłówek i ze zdenerwowania mocno zacisnąłem szczękę. Co jeśli to ten cały psychol Jace? Na dole wyglądał jakby chciał mnie zabić.

- Cześć Jus. - Do pokoju weszła szczęśliwa Cat z reklamówką z Top Schopa* - Wszystko okey? Wyglądasz jakbyś kogoś zabił. - Zadrwiła stawiając reklamówkę koło mnie na łóżku.

- Tak, dziękuję. - Odpowiedziałem niepewnie.

- Spoko. - Wzruszyła ramionami. - Tu masz trochę ciuchów na weekend. O 18 wychodzimy do klubu, więc możesz się już szykować. - Uśmiechnęła się i nie czekając na moją odpowiedź, wyszła.

Westchnąłem cicho.

- Drew, co ty najlepszego zrobiłeś. - Schowałem twarz w dłoniach przeklinając dzień w którym razem z Christianem złamaliśmy zasady.

Spojrzałem na zegarek wiszący na ścianie, wskazywał 15. Westchnąłem kolejny raz i podniosłem się z miejsca. Czas zacząć się zbierać.

Wszedłem do łazienki, która połączona była z pokojem. Rozebrałem się do naga i szybko wślizgnąłem pod prysznic. Gorące krople wody spływały po moim ciele relaksując mięśnie. Tego było mi trzeba.
Kiedy skończyłem swój rytuał wszedłem do pokoju w samym ręczniku owiniętym wokół bioder.

Zajrzałem do reklamówki, którą przyniosła Caterina. Wyciągnąłem z niej parę czarnych spodni i tego samego koloru koszulkę, złoty naszyjnik i białe supry. Dostrzegłem jeszcze parę czystych bokserek od Calvina Kleina... dobra, to jest dziwne, miłe ale dziwne. Skąd wiedziała jaki rozmiar wziąć?
Potrząsnąłem głową wyrzucając niepotrzebne myśli i szybko się ubrałem. Ponownie wszedłem do łazienki. Zajrzałem do szafki pod umywalką i znalazłem żel do włosów. Idealnie pomyślałem. Ułożyłem wszystkie niesforne kosmyki ciemnych blond włosów i gotowy opuściłem pomieszczenie.

Spojrzałem na zegarek. Była 17:56, więc zaraz powinna przyjść tu Cat. Tak jak mówiłem po chwili w drzwiach stanęła jak zwykle z uśmiechem na ustach szatynka. Miała na sobie bardzo krótkie jeansowe szorty, które ledwo zakrywały jej pośladki i czarny biustonosz z ćwiekami. Jej falowane włosy sięgały za jej łopatki, a makijaż na twarzy był delikatny.
Na stopach miała czarne szpilki, a na nadgarstkach kilka bransoletek.

- Wyglądasz dobrze. - Zaśmiała się mierząc mnie wzrokiem.

- Dziękuję, ty również. - Posłałem jej wielki uśmiech obnażając przy tym swoje zęby. Odwzajemniła gest, i chwyciła mnie za nadgarstek.

- Chodź, bo się spóźnimy.

- Szliśmy długim korytarzem, który wydawał się nie mieć końca. Po chwili zatrzymaliśmy się przy jakichś drzwiach. Cat bez pukania weszła do środka ciągnąc mnie za sobą. Pokój był zdecydowanie większy od gościnnego. Podłoga była drewniana, a ściany bordowe, jednak nie wystrój zwrócił moją uwagę. Tylko Clary stojąca na środku pokoju w czarnej sukience sięgającej do połowy jej ud i skórzanej kurtce tego samego koloru. Czarne szpilki tylko wydłużały optycznie jej i tak długie i smukłe nogi. Wyglądała na prawdę ślicznie.

- Wow. - Wyrwało mi się. Clary tylko wywróciła oczami i nie mówiąc nic, ominęła mnie i wyszła razem z Cat z pokoju.

Zapowiadała się długa i niezbyt przyjemna noc.


_________________________

*czyta się ''deża wu', jest w tedy kiedy patrzysz na coś i masz wrażenie że coś takiego już się wydarzyło.
*Top Schop to nazwa popularnego sklepu za granicą, w Polsce też można kupić ciuchy z tego sklepu na stronie internetowej.

Od Autorki:

No i jak Wam się podoba? Jutro dodam Jaca do bohaterów, bo dziś niestety nie mam czasu :// Mam nadzieje że Wam się podoba, dziękuję za każdy komentarz :)
No to chyba na tyle... Dziękuję za przeczytanie rozdziału ;3
Następny za tydzień, w niedziele. Mam teraz ferie więc nie chce spędzić ich całych przed laptopem ;)
Zmieniłam user na tt z @shawty_ff na @loves_canadian :)

KOCHAM WAS I DO NASTĘPNEGO ♥

CZYTASZ=KOMENTUJESZ! TO PRZECIEŻ TYLKO KILKA SEKUND! 





31 komentarzy:

  1. Nie jestem najlepsza w pisaniu komentarzy, więc musi wystarczyć ci to, że bardzo mi się podoba :) Czekam niecierpliwie na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku jaki cudowny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Awwww! Super rozdział, ale nie moge doczekać sie imprezy ;3 Intryguje mnie osoba Jace'a (chyba tak to sie pisze ) :))
    Dzisiaj taki krótki komentarz, poniewaz pisze z telefonu :C
    Ami <3
    this-is-my-life-brooklyn.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow *-* świetnie piszesz. Czyta mi się to wszystko lekko i przyjemnie. tematyka w sam raz dla mnie :p no i Lily supcio Wybacz nie jestem jakaś świetna w komentarzach. Informuj mnie o nowych rozdziałach. Czekam z niecierpliwością na next.
    Pozdrawiam i życzę weny
    Aqua
    [ zapraszam http://aquasenshi.blogspot.com/ ]

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny rozdział, uwielbiam to opowiadanie. Czekam na nn rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział. Postać Jace'a jest tajemnicza i intrygująca. Ciekawe co będzie się działo na imprezie. Czekam na nn rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Scena z żółtym mustangiem z czarnymi pasami i nazwanie go pszczołą przerabiałam parę dni temu u siebie na blogu.
    Daję LIKE IT!!!
    Rozdział poza tą bardzo dobrze znaną mi sceną wyszedł Ci dobrze.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, tak inspirowałam sie Twoim wspaniałym opowiadaniem ily ♥

      Usuń
  8. Rozdział świetny, ale ja to już czekam na jakąś akcję z Justinem i Clary :D Chociaż, coś mi się wydaje, że może być coś pomiędzy Justinem i Cat. Sama nie wiem :D Nie mogę się już doczekać następnego rozdziału, bo na imprezie pewnie będzie się działo. Clary zapewne upije Justina xD
    U mnie na rozdział będzie trzeba troszkę niestety poczekać ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. cudowny. :)
    czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam po odbiór trailera c: http://creative-trailers.blogspot.com/2014/02/55-60-hes-clueing-for-looks.html

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow, wow, wow <3 Wspaniały rozdział jak każdy z resztą...
    Kiedy poinformowałaś mnie o ósmym rozdziale niemalże od razu weszłam i dosłownie chłonęłam każde słowo.
    Zaskoczyła mnie taka odmiana Clary - kiedy Jace powiedział do niej słowa przepełnione tą pustką, wreszcie pokazała, że nie jest tak całkiem " wyprana " z emocji. Nawet tak zdemoralizowana osoba ma uczucia i widać, że żywi do niego jakieś. Choć nie powiem, wolałabym gdyby była z Justinem i dostrzegła w nim jego wnętrze, a nie faceta do łózka. Justin wydaje się wspaniałym chłopakiem z charyzmatycznym charakterem, tak samo jak Cat, jej przyjaciółka... A Clary? Może zarówno Jace jak i Justina pociąga właśnie taki charakter tej dziewczyny. Mam nadzieję, że Clarissa zrozumie w końcu, że trzeba iść dalej i zapragnie stać się lepsza, nawet dla samej siebie...
    Cudowny rozdział jak <3
    Czekam na następny *-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, zapraszam na czwarty rozdział, który właśnie się pojawił : )
      http://lostterroristhasfoundherprince.blogspot.com/
      Miłego czytania <3

      Usuń
  12. nie umiem pisać komentarzy ale wiedz że świetny rozdział i już nie mogę się doczekać nn

    OdpowiedzUsuń
  13. Znalazłam dzisiaj tego bloga. Jest inny niż wszystkie, które przeczytałam. Czekam aż Clary z Justinem będzie mieć scene +18 hahaha. Do nastepnego x
    @jay_nicoole

    OdpowiedzUsuń