niedziela, 4 maja 2014

Rozdział 15 'Please, Don't Cry'

MIŁEGO CZYTANIA, PROSZĘ, ZOSTAW KOMENTARZ ♥

Delikatny wiatr rozwiewał jej rozpuszczone, kasztanowe włosy. Otulał jej ciało lekkim chłodem w dosyć ciepły, słoneczny dzień.

- Możecie dać mi chwilę? - Spojrzała na strażników z poprawczaka którzy mieli jej pilnować podczas pobytu poza ośrodkiem.

- Tylko szybko. - Westchnął jeden i po chwili zniknęli w swoim samochodzie za murami cmentarza.

Stała tam gdzie w głębi serca w ogóle nie chciała nigdy stać. Pojedyncza łza spłynęła po jej policzku, szybko ją starła.

- Nie, w cale nie płacze. - Szepnęła. - Przecież ci obiecałam. - Jej głos lekko zadrżał kiedy siadała przy czarnym, marmurowym pomniku.
wyciągnęła papierosa z prawie pustej już paczki i czarną zapalniczką podpaliła jego końcówkę przytrzymując ustnik pomiędzy pulchnymi brzoskwiniowymi wargami.

Chociaż nie. - Zatruła swoje płuca dymem który po chwili wypuściła patrząc w dół. - Płacze. - Szepnęła.

- Płacze bo już nigdy do mnie nie wrócisz. - Jej głos się załamał i chodź bardzo chciała nie była w stanie podnieść wzroku, tabliczka z imieniem jej brata na grobie, za bardzo ją dołowała.

Wyciągnęła telefon z kieszeni swojej bluzy i włączyła cicho piosenkę, nuciła ją pod nosem patrząc na swoje nogi.

- Pamiętasz? - Uśmiechnęła się lekko i zdobyła się na to by podnieść wzrok. - Nasza piosenka. - Zagryzła wargę i kolejna łza spłynęła samotnie po jej policzku. - Zawsze razem ją śpiewaliśmy. - Zaśmiała się cicho. - Czuje się teraz tak cholernie słaba. - Westchnęła i spojrzała w bok znowu się zaciągając. - Co ty ze mną zrobiłeś... - Pokręciła głową. - Cały czas mam wrażenie, że kiedyś znowu cie zobaczę, że cię znajdę. - Westchnęła i przeczesała ręką włosy.

- Pieprzeni rodzice. - Warknęła i oparła się plecami o pomnik. - Gdyby nie ich rozwód bylibyśmy teraz razem a ja nie wpakowałabym się w to gówno. Widzisz kim się stałam? - Spojrzała na zdjęcie brata powieszone przy jego imieniu. - Potworem. - Zaśmiała się cicho bez humoru i spojrzała na swoje nogi.

- Wszystko jest takie pojebane. - Szepnęła i spojrzała na niebo. - Gdzie w tym wszystkim jesteś ty? Nigdy cię o nic nie prosiłam... ale teraz proszę, zwróć mi brata. - Jej głos się załamał, zacisnęła powieki i spuściła głowę.

Usłyszała trzaśnięcie drzwiami samochodu co oznaczało, że jej czas się skończył i strażnicy właśnie po nią idą, westchnęła ciężko i wstała, wyrzuciła papierosa, przypłaciła go podeszwą buta i schowała telefon. Za nim zdążyli ją zawołać podpaliła jeszcze mały czerwony znicz parząc przy tym swoje palce.

Po chwili wracała  do ośrodka tępo patrząc w szybę. Nic nie miało dla niej w tym momencie znaczenia, czuła że jakaś część jej zmarła razem z Mattem i nic nie mogła na to poradzić.
Wysiadła z samochodem kiedy ten zatrzymał się pod poprawczakiem i bez słowa weszła do budynku.

- Clary? - Usłyszała za sobą znajomy głos, ale nie miała zamiaru się odwracać. - Clary! - Ktoś powtórzył ostrzejszym tonem.

- Czego? - Warknęła odwracając się, przed nią stanął Justin ze zmartwionym wyrazem twarz.

- Mogłabyś być chociaż raz trochę milsza. - Wywrócił oczami.

- Nie, nie mogłabym. - Mruknęła. - Czego chcesz Bieber? Nie mam ochoty z nikim rozmawiać.

- Po prostu chciałem zapytać czemu zniknęłaś. - Wzruszył nonszalancko ramionami. - Długo cię nie było, rzadko komu pozwalają wyjść nawet na chwilę.

- Miałam powód. - Powiedziała krótko chcąc zakończyć drażniący ją temat.

- Jaki? - Zwilżył koniuszkiem języka wargi.

- Nie chce o tym rozmawiać Justin. - Westchnęła.

- Mieliśmy mówić sobie wszystko, pamiętasz? - Uniósł brwi, Clary przeklnęła cicho i zamknęła na chwile oczy, otworzyła je i spojrzała na szatyna.

- Dobra, chodź. - Zaczęła znowu iść w kierunku swojego pokoju, a Justin posłusznie ruszył za nią, kiedy tylko przekroczyli próg szatynka zamknęła za nimi drzwi na klucz i usiadła na łóżku.
Bieber bez słowa usiadł koło niej i wyczekująco patrzył na Clary.

- Ale kiedy ci to powiem od razu zapominasz, okey? - Oblizała usta i zerknęła na Justina.

- Jasne. - Kiwnął głową.

- Nie chce współczucia, czy innych gówien, masz zapomnieć. - Westchnęła, szatyn ponownie skinął głową.

- Widzisz, miałam brata, kiedy nasi rodzice się rozwiedli ja wyjechałam z mamą do Kanady, a on z tatą gdzieś zniknął, byliśmy zżyci, ale mniejsza o to, cały czas go szukałam. Nawet tkwiąc tu, Cat i jej ludzie cały czas próbowali wszystkiego żeby go znaleźć... Traciłam już serio nadzieje, myślałam że nigdy go nie zobaczę i zaczęłam się z tym nawet godzić. - Spojrzała na ścianę przed sobą próbując zatrzymać łzy które cisnęły się się jej do oczu. Głos w jej głowie krzyczał że nie może się rozkleić, nie tu, nie przy nim. Próbowała się go słuchać, na prawdę próbowała, ale nie dała rady. To wszystko było dla niej zbyt dużym ciężarem, te wszystkie skrywane uczucia przez tyle lat rozrywały ją od środka. Kilka łez spłynęło po jej policzkach i mimo że szybko je starła szatyn i tak zdążył je dostrzec. - I w tedy... Cat do mnie zadzwoniła, powiedziała ze znaleźli Matta, nawet nie wiesz jak się cieszyłam. - Na jej ustach pojawił się ledwo zauważalny uśmiech. - Ale w tedy powiedziała mi jeszcze coś. - Westchnęła ciężko. - Znaleźli go, ale na cmentarzu. Matt zmarł tydzień temu, miał wypadek samochodowy - Oblizała usta. - Byłam dziś na jego grobie, mama z tatą uzgodnili że pochowają go w Kanadzie a mi nawet nie raczyli powiedzieć że umarł. - Zaśmiała się bez humoru kręcąc głową.

Justin siedział cicho nie widząc nawet co ma powiedzieć, 'przykro mi'? Przecież wiadomo, że nie było mu przykro, nawet go nie znał i nigdy nie rozumiał jak ktoś mógł mówić komuś takie gówno kiedy zmarła mu bliska osoba.

Nie wiedząc co jej powiedzieć po prostu delikatnie chwycił jej podbródek między palec wskazujący a kciuk i złączył ich usta w delikatnym pocałunku.
Clary nie spodziewała się czegoś takiego ze strony Justina, po chwili oszołomienia, odwzajemniła pocałunek kładąc rękę na jego policzku.
Ich pocałunek został przerwany przez szatyna, który lekko odsunął się od Clary nadal trzymając jej podbródek.

- Proszę, nie płacz. - Szepnął cicho.

Dziewczyna poczuła dziwne uczucie w żołądku patrząc w oczy szatyna. Rozpłynęła się w jego karmelowych tęczówkach i nie potrafiła odwrócić wzroku, czuła się jak w jakimś transie, nie mogła się ruszyć.
Po chwili odzyskała zimną krew i odsunęła się od chłopaka wracając do wcześniejszej pozycji.

- Nie płacze. - Mruknęła i wstała, podeszła do szuflady i wyciągnęła z niej nową paczkę papierosów. - A teraz zapominasz o tej rozmowie, okey? - Przygryzła wargę.

- Jasne. - Szatyn oblizał usta.

- Chcesz? - Clary kiwnęła na paczkę papierosów i zerknęła na Justina.

- Ja... nie powinienem. - Mruknął chłopak.

- Życie jest zbyt krótkie żeby robić tylko to co powinniśmy. - Clary zatruła płuca dymem.

- Dobrze, daj. - Westchnął Bieber i wstał, wziął od szatynki papierosa i odpalił go trzymając ustnik pomiędzy wargami.
Zaciągnął się mocno i zaczął kaszleć wypuszczając dym.

- To normalne na początku. - Zaśmiała się Clary obserwując Justina.

Po chwili chłopaka przestał męczyć kaszel i zaciągnął się ponownie tym razem wypuszczając dym nieco spokojniej.

- Widzisz? Już ci idzie lepiej. - Szatynka uśmiechnęła się ponownie zaciągając.


_______________________________

Od Autorki: 
No, wyrobiłam się hihi ♥
Co do rozdziału mam nadzieje, że się Wam spodoba :) Ja osobiście go lubię, nie wiem dlaczego xD
Dziękuję Wam za tyle komentarzy, jesteście wspaniali ♥

Zapraszam Was na bloga http://tlumaczenie-prisoncelllove.blogspot.com/ ♥

Jak zawsze zapraszam na mojego tt --> @loves_canadian
i na tt do ff :) --> @shelovescanada

Stay happy ♥

Do następnego skarby x


CZYTASZ=KOMENTUJESZ


30 komentarzy:

  1. Oo, jestem pierwsza ^^ Nie mogłam się doczekać rozdziału <3 juz z niecierpliwością czekam na kolejny.
    Koniecznie chce się dowiedzieć kto ma ten układ z Clary i dlaczego akurat na Justina... No cóż, oni powoli się w sobie zakochują. Czyżby Juz juz stawał się badboy'em? :D
    Cóż, czekam na next ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję za komentarz słonko x
      bardzo mi miło ily x ♥

      Usuń
  2. ♥️♥️♥️

    OdpowiedzUsuń
  3. Aw, Justin jak zwykle taki słodki haha

    OdpowiedzUsuń
  4. Awww, świetny ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. oooo pocałowali się, jak fajnie :D świetny!♥

    OdpowiedzUsuń
  6. NAreszcie zaczyna się coś między nimi...no :)) Ale szkoda,że taki krótki.Chociaż i tak kooocham <3 Czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nadrobiłam :) Muszę przyznać, że masz niesamowity talent i genialny pomysł na to opowiadanie ;) Co część zaskakujesz nowym zwrotem akcji... Jednak nadal pozostaje kilka tajemnic xdd Z ogromnym zainteresowanie czytałam każdą notkę, opo jest takie inne :) W większości ff to Justin jest tym złym, u cb jest odwrotnie i cholernie mi się podoba ten pomysł xd Ten ich układ *,* Aww genialny pomysł <33 Clary to świetnie wykreowana postać, prawdziwa nastolatka, która trochę się pogubiła i w efekcie stała się, yyy nie wiem jak to określić, napiszę zła xdd Kocham twoje ff <3
    Mam prośbę, mogłabyś dodać mnie do informowanych, bo zauważyłam, że ostatnio tam nie zaglądałaś xd Moja nazwa - @hahahaniexd
    I oczywiście czekam na nexta :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jasne, już dodaje, dziekuję za tyle miłych słów kochanie x ♥

      Usuń
  8. Pierwsze co, to wybacz, że poprzedniego rozdziału nie skomentowałam. Dopiero dziś nadrabiam zaległości :(
    A rozdział jak zwykle świetny :) Clary powoli otwiera się przed Justinem i bardzo mnie to cieszy, ale Bieber mógł bardziej pocieszyć dziewczynę hah ^^ Czekam na rozwój akcji :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny, najlepsze opowiadanie jakie czytałam <3 @loyalbarb

    OdpowiedzUsuń
  10. Ooooo ja *,* Justin? Jaka zmiana..

    OdpowiedzUsuń
  11. fajny :) taki luźny :) Justin powoli staje sie niegrzeczny yeaaahhh

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochamm *_* Zapraszam na mój blog, dopiero zaczynam : http://everythingfromthebeginning.blogspot.com/ <3

    OdpowiedzUsuń