piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 23 'I'm Not Scared Anymore'

Justin's Pov

Wróciłem do pokoju i rzuciłem się na łóżko ciężko wzdychając, przejechałem rękami po twarzy.

- Co jak co, ale Clary zła w pieprzeniu nie jest. - Zaśmiał się Tyson. - O co więc chodzi? - Rozszerzyłem lekko oczy i lekko się zarumieniłem.

- Skąd ty... - Zacząłem zabierając ręce z twarzy ale Tyson mi przerwał.

- Twoje włosy są jak po seksie, a zawsze, dosłownie zawsze są ułożone. - Wzruszył ramionami i oparł się o ścianę. - Poza tym nie zaprzeczyłeś co znaczy... Cholera pieprzyłeś Clary! - Uśmiechnął się szeroko.

Poczułem jak rumieńce na mojej twarzy znacznie się wzmocniły, przekręciłem się na brzuch i ukryłem twarz w poduszce.

- Nie rozmawiajmy o tym. - Wymruczałem w puszysty materiał nie fatygując się podnieść głowy.

- To utrata dziewictwa, trzeba to opić. - Zaśmiał się.

Podparłem policzek na ręce i spojrzałem na niego unosząc brwi.

- Z tego co wiem tylko dziewczyny posiadają dziewictwo. - Parsknąłem i oblizałem usta uważnie na niego patrząc. - Chyba rzucenie szkoły w twoim wypadku, było błędem.

- Zamknij się, Bieber. - Zaśmiała się głośno i rzucił we mnie pierwszą lepszą rzeczą która znalazła się pod jego ręką, materiał czarnej koszulki po chwili opadł na moją twarz. Skrzywiłem się czując zapach potu i papierosów po czym szybko zrzuciłem z siebie bluzkę.

- Kiedy ostatnio oddałeś rzeczy do prania. - Mruknąłem zniesmaczony i zmarszczyłem nos.

- Trzy, może cztery tygodnie temu. - Wzruszył ramionami jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie, uniosłem brwi.

- Te ubrania powinny być twarde z brudu. - Pokręciłem głową i usiadłem.

- U ciebie co innego było dziś twardego. - Puścił mi oczko i parsknął śmiechem, moje policzki znowu zaczęły mnie piec, odchrząknąłem i oparłem się o ścianę.

- Więc czemu jesteś... taki, po dobrym seksie? - Przechylił lekko głowę w bok patrząc na mnie uważnie. Poczułem dziwne ściskanie w żołądku na myśl, że Tyson również kiedyś był w bliższych stosunkach z Clary, albo i nadal jest.

- Skąd wiesz, że był dobry. - Powiedziałem po chwili oblizując usta.

- Kiedyś z Clary byliśmy... Przyjaciółmi z korzyściami. - Wzruszył ramionami, a ja poczułem gulę w gardle, chodź sam nie miałem pojęcia czemu.

- Oh. - Tylko to udało mi się z siebie wydusić.

Dziwka, podsunęła moja podświadomość, ale szybko odsunąłem od siebie tą myśl. Clary nie była dziwką, po prostu miała inny sposób bycia. Nie moim zadaniem było ją osądzać.

- Ciężko mi się z nią dogadać. - Oblizałem usta odpowiadając na wcześniejsze pytanie chłopaka.

- Z nią nikt nie umie się dogadać, z tego co słyszałem nawet jej przyjaciele. - Wzruszył ramionami i sprawdził coś w telefonie.

Skinąłem tylko głową i westchnąłem cicho przymykając oczy.

- Powiesz mi coś o niej? No wiesz, znasz ją dłużej. - Popatrzyłem na niego i przyciągnąłem kolana do piersi.

- Nie wiem zbyt dużo. - Wzruszył ramionami. Zgapiłem jego ruch i przełknąłem ślinę.

- Nawet kilka zdań o niej to już jest coś.

- Więc... Clary trafiła tu jak miała piętnaście lat, ale to chyba już wiesz. - Skinąłem głową pozwalając mu kontynuować. - Nie było mnie tu, przyjechałem rok później, już w tedy wszyscy ją szanowali chociaż miała tylko szesnaście lat. - Zaśmiał się cicho i zrobił chwilę przerwy. - Nie znałem tu nikogo, nawet nie mieszkam w Kanadzie. - Parsknął. - Jestem z Anglii, a przez to że moi rodzice usłyszeli gdzieś, że jest tu 'dobry poziom', złożyli wniosek o przeniesienie mnie i o to jestem. - Pokręcił głową. - Pierwszą osobą z jaką porozmawiałem, byłą Sam. Z opowieści innych wiem, że była tu przed Reed i to ona wcześniej była tą szanowaną, jednak kiedy przyszła Clary to w większości się zmieniło. Od tamtego dnia nienawidzą się nawzajem, Sam Clary za to, że odebrała jej władzę, a - przerwał i zmarszczył brwi. - Właściwie to nie mam pojęcia czemu Clary nienawidzi Sam, musiała sobie zasłużyć. Podobno pierwszego dnia Sam tak jak wszystkim nowym chciała zrobić chrzest Reed, ale ona ją wyśmiała.
Przechyliłem lekko głowę i oparłem brodę na kolanach uważnie słuchając opowieści Tysona.
- Byłem kolejnym który wyśmiał Sam i jej 'chrzest' - Zrobił cudzysłów w powietrzu zniżając głos po czym cicho się zaśmiał. - Clary tamtego dnia przyszła ze mną porozmawiać, jeśli w ogóle można to nazwać rozmową. - Parsknął. - Powiedziała, że jej zaimponowałem i odeszła. Nawet nie wiesz jakie to w tedy było dla mnie dziwne. - Zaśmiał się. - Następnym razem spotkałem ją po tygodniu na stołówce, kłóciła się z Sam i to ja je rozdzieliłem, zostało mi trochę papierosów które jakoś udało mi się przemycić w paczce chipsów i zaproponowałem jednego Reed. Zgodziła się, poszliśmy do mojego pokoju i tak rozmawialiśmy, o mnie, pytała o różne rzeczy a kiedy ja zadawałem jej to samo pytanie po prostu je ignorowała i zadawała kolejne.
Typowe, pomyślałem przypominając sobie ile razy robiła tak ze mną.

- Z czasem rozmawialiśmy więcej, zazwyczaj to ja mówiłem o sobie a ona siedziała cicho, a zaraz przed tym jak wyszła rzucała odpowiedź na któreś z pytań, ale nie były ona jakaś wyczerpujące, właściwie po jej odpowiedziach zawsze miałem jeszcze więcej pytań. - Zaśmiał się i pokręcił głową.

- Na jakie pytania odpowiedziała? - Spytałem.

- Nie było tego dużo. - Wzruszył ramionami. - Części już nawet nie pamiętam. Raz zapytałem jej czemu tak rzadko coś mówi, a ona odpowiedziała godzinę później, że ludzie mówią za dużo i powinni nauczyć się słuchać zamiast być egoistami. - Oblizał usta.

- O co jej chodziło? - Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na okno.

- W tedy też tego nie wiedziałem, nie rozumiałem co to miało do tego, że nigdy nie odpowiada na moje pytania lub po prostu w ogóle się nie odzywa. Po roku zrozumiałem o co chodzi. - Parsknął. - Pieprzony rok właściwie uważałem, że jest niestabilna psychicznie. Pewnego dnia przypomniały mi się jej słowa. Chodziło jej o to, że ludzie są egoistami mówiąc tylko o sobie i chociaż zadają pytania, próbują porozmawiać z drugą osobą to odpowiedzi ich nie interesują, więc przestałem pytać. - Położył się na plecach i tak jak miał w zwyczaju wyjął żółtą pobrudzoną już piłeczkę tenisową i zaczął ją podrzucać nad swoją głową. - Jakiś czas później, nawet nie wiem jak to się stało, ale skończyliśmy jako przyjaciele z korzyściami. To było w tym kilka miesięcy przed twoim przybyciem tu.

- Kiedyś jeszcze ci na coś odpowiedziała? - Przypatrzyłem na niego.

- Kiedyś po pijanemu, że nigdy się do nikogo więcej nie przywiąże, bo wszyscy ludzie i tak kiedyś ją zostawią. - Wzruszył ramionami.

- A chłopak? Miała kiedyś jakiegoś? - Zmarszczyłem brwi.

Pokiwał głową i po dłuższej chwili się odezwał.

- Plotki mówią że była z Jacem. - Spojrzał na mnie łapiąc piłeczkę w rękę. - Ale nie wiem czy to prawda. - Znowu ją podrzucił już na mnie nie patrząc. - Podobno byli razem kilka miesięcy czy coś, ale jak tu trafiła, pokłócili się i zerwali. - Wzruszył ramionami.

- Wiesz coś jeszcze? - Oblizałem usta.

- Matka Clary była prawniczką, chciała ją z tego wyciągnąć, skrócić jej kare, cokolwiek, ale ona jej odmówiła i powiedziała, ze nic od niej nie chce. Nigdy nie słyszałem o jej ojcu, a z tego co wiem, jest jedynaczką. - Tyson najwidoczniej nie miał pojęcia o bracie Clary, a ja nie miałem zamiaru o nim wspominać.

- Nic więcej nie wiem. - Nasze spojrzenia się spotkały, pokiwałem głową.

- Dzięki, że, no wiesz, powiedziałeś mi o niej trochę.

- Posłuchaj. - Usiadł i oparł łokcie o kolana, postawił stopy na ziemi i trzymał piłeczkę obiema dłońmi. - Clary nie jest kimś o kim wie się dużo i o kim wiedzieć się powinno. Daj sobie spokój, nie mieszaj się w to, nie pytaj o nią nikogo więcej, bo jedyne co usłyszysz, to plotki. Powiedziałem ci te najbardziej sprawdzone i zbliżone to prawdy rzeczy, ale ludzie lubią dokładać swoje pięć groszy do każdej historyjki. Jeśli coś usłyszysz, nie wierzyłbym w to na twoim miejscu, jedyne co powinieneś wiedzieć o Clary to to że przyciąga kłopoty i lepiej trzymać się od niej z daleka za nim wpadniesz w coś poważnego.

- Poważnego? - Zmarszczyłem brwi.

- Jesteś miłym chłopakiem Justin. - Pokręcił głową. - Ckliwym i inne pierdoły, tacy ludzie szybko się zakochują, a ona nie wierzy w miłość, jeśli wpadniesz i ona się o tym dowie, już nigdy więcej jej nie zobaczysz. Odpuść sobie te całe zbieranie informacji i ją też. - Powaga buchała z jego głosu, twarz nie pokazywała żadnego rozbawienia. Nigdy nie widziałem takiego Tysona. Skinąłem głową.


  • - To dobrze, że się rozumiemy. - Uśmiechnął się lekko i wrócił do wcześniejszej pozycji.

~*~

Clary's Pov 

Dochodziła szesnasta, zegar na ścianie wydawał te irytujące tykanie z każdą upływającą sekundą. Podłączyłam słuchawki do telefonu i położyłam się na brzuchu słuchając nowej piosenki five second of summer do której link wysłała mi Cat pisząc, że to nowy hit. Wywróciłam oczami i wsłuchałam się w tekst paląc papierosa. 

Simmer down, simmer down/ wycisz sie, wycisz sie
They say we’re too young now to amount to anything else/ oni mówią, że jesteśmy teraz zbyt młodzi by osiągnąć cokolwiek innego
But look around/ ale rozejrzyj się
We work too damn hard for this just to give it up now/ pracowaliśmy na to zbyt cholernie ciężko żeby się teraz poddać
If you don’t swim, you’ll drown/ jeśli nie pływasz, utoniesz 
But don’t move, honey/ ale nie ruszaj sie, kochanie

Zaczęłam cicho nucić melodię, kołysząc lekko głową w rytm i uśmiechnęłam się patrząc na teledysk. Przygryzłam wargę lustrując wszystkich czterech chłopaków wzrokiem i zdecydowanie najbardziej spodobał mi się perkusista.

Wysłałam smsa Cat kiedy piosenka się skończyła.

Do: Cat
Jak ma na imię perkusista tego zespołu?

Chwilę później dostałam odpowiedź, nie koniecznie taką jakiej oczekiwałam.

Od: Cat
O tak suko! Wiedziałam że ci się spodobają! x Mama ma najlepszy gust muzyczny w pieprzonej Kanadzie.

Wywróciłam oczami i cicho się zaśmiałam, często miała w zwyczaju nazywać się 'mamą', co zawsze wydawało mi sie idiotyczne i dziecinne.

Do: Cat
Nie o to pytałam szmato.

Od: Cat
Ktoś ci wsadził kij w dupę maleńka? Ahston Irwin. Jest mój.

Parsknęłam śmiechem i wyszłam ze skrzynki odbiorczej wchodząc w wyszukiwarkę. Cat potrafiła kogoś zabić, ale jeśli pozwoli poznać się bliżej, zachowuję się jak zwyczajna nastolatka śliniąca się na widok jej rówieśnika albo nawet młodszego, sławnego chłopaka, w ciasnych czarnych jeansach grającego w zespole.

Pobrałam kilka zdjęć Ashtona z tumblra i jedno z nich ustawiam jako ekran blokady, uśmiechnęłam się sama do siebie i zrobiłam zdjęcie tego czego dokonałam po czym wysłałam je Cat.

Do: Cat
Mówiłaś coś? [zdjęcie]

Od: Cat
O ty suko, usuwaj to!

Zaśmiałam się, uwielbiałam momenty takie jak ten. Czuje się taka zwyczajna, jakbym była normalną nastolatką, która właśnie leży na łóżku w swoim pokoju i piszę z przyjaciółką przed tym jak wieczorem pójdą na jakąś wielką imprezę gdzie będzie cała szkoła. Czasami tęsknie nawet za głupią edukacją, bo to co jest tu nie można tym nazwać. Nigdy nie pójdę do liceum, na studia, nie dołączę do jakiegoś szalonego bractwa. Westchnęłam cicho i odepchnęłam te myśli, ponownie włączyłam piosenkę którą wysłała mi Cat i cicho śpiewałam. Kiedy miał być refren utworu, muzyka ucichła a na ekranie pokazało się połączenie przychodzące od nieznanego numeru. Odłączyłam słuchawki i zgasiłam papierosa, odbierając.

- Tak? - Mruknęłam i przekręciłam się na plecy patrząc na sufit.

- Clarisso. - Odezwał się formalny głos po drugiej stronie.

- Tak, to ja. - Wywróciłam oczami wiedząc już z kim rozmawiam.

- Nie czas na żarty, jak Justin? -Zapytał.

- Nasza umowa ma się dobrze. - Mruknęłam.

- Kończy ci się czas, musisz się pośpieszyć.

- Tak, wiem o tym. - Westchnęłam cicho.

- Powodzenia Clarisso. - Po tych słowach rozmowa się zakończyła a ja zostałam przywrócona do brutalnej rzeczywistości.

~*~ 
Tydzień później

Jak zawszę rano leżałam na swoim łóżku i patrzyłam się w sufit, powinnam teraz być w drodze na śniadanie, ale mój umysł nawet nie myślał o jedzeniu.
Przekręciłam się na bok i zamknęłam oczy mając nadzieje, że uda mi się znowu zasnąć.
Kiedy byłam już blisko, rozległo się pukanie do drzwi, warknęłam cicho i wstałam z łóżka.

- Idę. - Mruknęłam kiedy pukanie nie ustawało. Przekręciłam kluczyk w zamku i otworzyłam drzwi. Wywróciłam oczami kiedy moje oczy spotkały się z Robem.

- Co? - Mruknęłam nie w humorze na jakiekolwiek rozmowy.

- Dzisiaj jest niedziela Clary. - Westchnął wypominając o mojej cotygodniowej wizycie u psychologa.

- Nie pójdę tam. - Zaśmiałam się bez humoru i już chciałam zamknąć mu drzwi przed nosem kiedy zatrzymał je stopą.

- Albo to zrobisz, albo będziesz sprzątała stołówkę tydzień dłużej. - Uniósł brew czekając na moją odpowiedź. - Sama. - Skrzywiłam się na tę myśl wiedząc, że to Justin wykonywał większość naszych obowiązków, ja tylko od czasu do czasu zamiotłam lub starłam kilka stolików.

- Dobrze. - Syknęłam, opiekun uśmiechnął się i zabrał nogę dzięki czemu mogłam zamknąć drzwi, co też zrobiłam. Westchnęłam i odwróciłam się tyłem do nich patrząc na pokój. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej swój ulubiony bordowy sweter i zwykłe czarne spodnie. Z ostatniej szafki wzięłam szare vansy. Kiedy się ubrałam, weszłam do łazienki. Wyszczotkowałam dokładnie zęby i włosy po czym przemyłam twarz wodą i nałożyłam lekki makijaż.

Sprawdziłam powiadomienia w telefonie po czym wyszłam z pokoju.





Szłam przez korytarz szukając pokoju '304' z wielkim napisem na drzwiach 'Psycholog'. Westchnęłam cicho kiedy dotarłam do celu i nie fatygując się by zapukać zwyczajnie weszłam do środka. Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam na kanapie.
Pomieszczenie nie było duże, na środku stała stolik, tyłem do drzwi stała szara kanapa, obok której był tego samego koloru fotel. W rogu pokoju stało duże mahoniowe biurko na którym porozrzucane były różne dokumenty, na ścianach wisiały pułki z różnymi figurkami, dyplomami oprawionymi w ramki i różnymi kwiatami.
Usiadłam wygodniej i spojrzałam na wysoką kobietę przed czterdziestką, która siedziała na krześle przy biurku. Była chuda, powiedziałabym że nawet wychudzona. Zdjęła za duże okulary z nosa i położyła je na czarnym drewnie. Jej oczy były zmęczone, worki pod nimi mówiły mi że nie spała za dobrze tej nocy jednak na jej ustach pomalowanych czerwoną szminką gościł lekki uśmiech.
Czy wszyscy tutaj maja jakiś problem z tą czerwoną szminką?
Wstała poprawiając swoją ołówkową spódnice i pasujący do niej żakiet po czym podeszła do fotelu przy kanapie na swoich czarnych obcasach i usiadła przyglądając mi się.

- Dawno się nie widziałyśmy, Clary. - Skinęła lekko głową witając się ze mną.

- Nic się nie zmieniłaś. - Parsknęłam i wywróciłam oczami.

- Napijesz się czegoś? - Jej głos był łagodny.

- Jeśli nie masz szkockiej, raczej nie skorzystam. - Oblizałam usta i przeniosłam wzrok na ścianę na przeciwko mnie.

- Więc Clary... - Wstała i wzięła szklankę wody ze stolika który stał przed kanapą po czym znowu zajęła swoje miejsce biorąc łyka z naczynia. - Słyszałam o tragedii jaka cię dotknęła.

Parsknęłam śmiechem.

- Gówno wiesz o tym co się stało Sue. - Pokręciłam rozbawiona głową.

- Dowiedziałaś się, że twój brat nie żyje. - Założyła nogę na nogę i odchyliła się w siedzeniu mając nadzieje zaskoczyć mnie tym, że posiada takie informacje.

- Jesteś bardzo szybka w zdobywaniu informacji. - Mruknęłam sarkastycznie wiedząc że kiedy powiedziałam dyrektorowi o śmierci mojego brata on nie zawahał się już powiedzieć o tym fakcie wszystkim pracownikom. Jednak wtedy nie miałam wyjścia, chciałam pojechać na cmentarz, a kolejna ucieczka nie wchodziła w grę.

- Wiem, że to nie łatwe dla ciebie. - Westchnęła. - Staram się ci pomóc, porozmawiaj ze mną.

- Rozmawiam. - Uniosłam brwi.

- Nie o taką rozmowę mi chodzi. - Posłała mi znaczące spojrzenie. - Naskakujesz na mnie, chce zwyczajnej rozmowy.

- Nie zawsze ma cię to, co się chce.

- Widzisz, kiedy traci się bliską nam osobę w najmniej spodziewanym przez nas momencie, może zdarzyć się, że nie powiemy jej tego czego byśmy chcieli. - Wstała i usiadła na drugim końcu kanapy. - Spójrz na fotel, wyobraź sobie, ze siedzi tam twój brat, powiedz mu to co byś chciała żeby usłyszał. - Posłała mi zachęcający uśmiech.

- Myślałam, że ludzie trafiają tutaj żeby przestać mówić do rzeczy, a nie żeby zacząć to robić. - Zaśmiałam się głośno i spojrzałam na nią.

- Po prostu to zrób. - Wywróciła oczami. - Będzie ci lżej, zobaczysz.

Spojrzałam na pusty fotel na którym wcześniej siedziała kobieta. Przygryzłam wargę i przywołałam ostatnie wspomnienie jakie miałam z moim bratem. Kiedy wyjeżdżałam, płakał. Oboje płakaliśmy, krzyczał, głośno i ja robiłam to samo próbując wyrwać się z rąk matki. Pamiętam jego oczy, które wpatrywały się w moje z bólem i żalem. Moje serce się zacisnęło a w gardle uformowała się gula. Pokręciłam głową i wstałam.

- To głupie. - Mruknęłam i opuściłam szybko gabinet trzaskając za sobą drzwiami.

Przez całą drogę do pokoju walczyłam z łzami cisnącymi mi się do oczu. Za każdym razem kiedy przypominam sobie nasze rozstanie moje serca pęka na milion kawałków. Wpadłam do pokoju i oparłam się o ścianę przy oknie, pozwoliłam łzą swobodnie spłynąć po moich policzkach. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa, zsunęłam się na ziemię i przyciągnęłam kolana do piersi wybuchając większym płaczem.
Nie potrafiłam się opanować, krztusiłam się własnymi łzami ledwo łapiąc oddech. Ręce zaczęły mi się trząść a serce w klatce piersiowej ścisnęło się jeszcze mocniej. Zacisnęłam rękawy swetra w pięści i przygryzłam mocno wargę po chwili czując metaliczny smak krwi w ustach.

Drzwi od mojego pokoju się otworzyły, spojrzałam w tamtą stronę, ale przez słoną ciecz, która nie przestawała wypływać z moich oczu widziałam tylko rozmazaną sylwetkę. Szlochałam cicho i nie obchodziło mnie kto teraz na mnie patrzył, nie miałam siły powstrzymać histerycznego płaczu, który w tym momencie mną zawładnął. Tajemniczy gość zamknął za sobą drzwi i powoli do mnie podszedł. Otarłam oczy i zobaczyłam Justina patrzącego na mnie z troską.

- Co się stało? - Spytał łagodnie i usiadł koło mnie obejmując mnie ramieniem.

- J...ja nie mam już siły. - Wyszlochałam i wtuliłam się w niego zamykając oczy.

- Ty zawsze masz siłę, jesteś Clary Reed, poradzisz sobie z tym jak ze wszystkim innym. - Ustami musnął czubek mojej głowy, a przyjemny dreszcz przeszedł wzdłuż mojego kręgosłupa. Pociągnęłam nosem i spojrzałam na szatyna, Ujął mój podbródek w jedną dłoń i kciukiem starł łzy z jednego policzka. Patrzył mi w oczy, nagle gula w moim gardle zniknęła, moja klatka piersiowa zacisnęła się kiedy jego wzrok spoczął na moich ustach i każda najmniejsza komórka w moim ciele krzyczała prosząc go o to by w końcu mnie pocałował. Nachylił się, przysuwając nasze twarze do siebie, z jego lekko uchylonych ust wychodził urwany, gorący oddech, który uderzał o moje wargi. Przysunął się jeszcze trochę i złączył nasze usta w pocałunku. Mój żołądek się zacisnął i wywinął fikołka. To było inne, powolne, czułe, nie bylo w tym pożądania, tylko namiętność. Najgorsze było to, że mi się to spodobało.

Po chwili nasze usta się rozdzieliły, a my odsunęliśmy się lekko od siebie ciężko oddychając. Justin wytarł resztki łez z moich policzków i uśmiechnął się lekko do mnie.

Justin's Pov 

Patrzyłem na jej idealną twarz, pełne usta, mały, uroczy nosek, karmelowe oczy. Wydawała się taka bezbronna, jakby najmniejszy podmuch wiatru był w stanie ją złamać. Patrzyliśmy na siebie w ciszy, żadne z nas nie chciało przerwać tego komfortowego milczenia, jednak kiedy mijały kolejne minuty postanowiłem się odezwać.

- Chcesz o tym porozmawiać? - Spytałem cicho. - Coś się stało? - W jej oczach tańczył smutek, bezradność, a gdzieś tam w środku widziałem złość. Byłem pewien, że właśnie teraz była w połowię wygłaszania wewnętrznego monologu o tym jak spieprzyła sprawę pozwalając mi zobaczyć ją w takim stanie. Jej wyraz twarzy był zamyślony co mówiło samo za siebie.

- Byłam u psycholog. - Jej głos się złamał, a ja byłem zdziwiony, że chciała ze mną rozmawiać. - Ona... próbowała rozmawiać ze mną o... moim bracie. - Szepnęła i przygryzła wargę. - Ja nie mam już siły, to tak bardzo boli, tęsknie z a nim. - Przyznała, jednak już nie płakała.

- Ludzie odchodzą, to normalne, nie możemy nic zrobić. - Gładziłem jej ramię.

- Pamiętam jak się rozstawiliśmy w Los Angeles. - Oblizała usta. - Mogłam coś zrobić. Mogłam spróbować... - Próbowała coś jeszcze powiedzieć, ale jej przerwałem.

- Nie mogłaś nic zrobić, byłaś dzieckiem. To nie twoja wina. - Posłałem jej pocieszający uśmiech.

- Przepraszam, że się tak rozkleiłam. - Westchnęłam.

- Nie przepraszaj za to. - Pokręciłem głową.

- Właściwie to po co przyszedłeś? - Spojrzała na mnie, jej oczy były smutne.

- Chciałem ci coś pokazać. - Uśmiechnąłem się szeroko przez co i na jej ustach pokazał się mały uśmiech.

- Co takiego?

- Zrobiłem sobie tatuaż. - Powiedziałem dumnie.

- Co? - Rozszerzyła oczy? - Ty? Justin Bieber? Tatuaż? - Powiedziała zszokowana unosząc brwi.

- Tak. - Wzruszyłem ramionami. - Właściwie to był impuls, poprosiłem Tysona i zabrał mnie to jakiegoś gościa, który robi tu wszystkim tatuaże za papierosy czy alkohol.

- O boże. - Zatkała usta dłonią i cicho się zaśmiała. - Pokaż.
Odsunąłem się od niej lekko zabierając rękę którą ją obejmowałem i ściągnąłem bluzę z ramion pokazując Clary wewnętrzną stronę mojej ręki gdzie na zgięciu łokcia wytatuowane zostało oko. Tatuaż przykryty był przezroczystą folią ochronną.

- O boże. - Powtórzyła cicho się śmiejąc. - Wygląda gorąco. - Uśmiechnęła się i spojrzała na mnie, odwzajemniłem uśmiech i zerknąłem na jej usta czując potrzebę ponownego pocałowania jej, odgoniłem te myśli i odwróciłem wzrok zakładając bluzę.

- Boli? - Spytała kiedy oparłem się o ścianę.

- Zrobiłem go wczoraj więc jeszcze trochę. - Wzruszyłem ramionami. Skinęła głową i oparła policzek o moją klatkę piersiową, lekko objąłem ją ramieniem czując znane ściskanie w żołądku.


~*~

Tego samego dnia koło szesnastej poszliśmy we trójkę na obiad. Ja, Tyson i Clary.

- Nadal nie mogę uwierzyć w to, że ktoś taki poukładany jak ty ma tatuaż. - Zaśmiała się cicho Clary i odgarnęła kosmyk włosów z twarzy.
Przez te kilka godzin przyłapałem się na zbyt częstym myśleniu o tym jakie to jest u niej słodkie.

- No widzisz. - Parsknąłem i wzruszyłem ramionami.

Weszliśmy na stołówkę i jak zwykle usiedliśmy przy tym samym stoliku.

- Justin weźmiesz i mi? - Spytała Clary posyłając mi lekki uśmiech.

- Jasne. - Puściłem jej oczko i z Tysonem poszliśmy po nasze tace rozmawiając o meczu, który dzisiaj będzie transmitowany w sali rozrywki.

- Bieber! - Usłyszałem znajomy głos więc się odwróciłem. Przede mną stanęła Sam z tym swoim cwanym uśmieszkiem na ustach.

- Sam. - Skinąłem głową i oblizałem usta wsuwając dłonie do kieszeni.

- Spieprzaj. - Parsknął Tyson posyłając Sam pogardliwe spojrzenie.

- Whoa, jaki groźny. - Zaśmiała się i podeszła bliżej odpychając mnie do tyłu. Lekko się odsunąłem i znowu stanąłem prosto nadal trzymając ręce w kieszeniach. Zacisnąłem szczękę i przypatrzył na nią uważnie.

Do okoła nas zebrało się widowisko znudzonych podopiecznych, którzy mieli nadzieje na jakiegoś rodzaju bójkę lub cokolwiek co urozmaiciłoby im dzień.

- Ile czasu masz zamiar jeszcze uciekać, skarbie? - Zaśmiała się bez humoru patrząc na mnie. - Myślisz, że ludzie tu ci pomogą? Nie zrobią tego. - Uśmiechnęła się. - Jesteś za słaby, zginiesz tu.

- Daj spokój Sam. - Pokręciłem głową. - Nie boje się już ciebie. - To była prawda, nie bałem się. Nie miałem zamiaru nikogo się już tu bać, strach jest najgorszym uczuciem które mogło mi tu towarzyszyć.

Zdziwienie bylo widoczne na jej twarzy kiedy uniosła brwi, po chwili zaśmiała się pogardliwie.

- Jeszcze zobaczymy. - Zmrużyła oczy i odeszła.

-------------------------

Od Autorki:

Jest 23 rozdział:) Teraz czas na to bym poinformowała Was o przerwie na blogu. Potrzebuję odpocząć, nadal będę pisać, nie przestanę, jednak muszę wstrzymać publikację rozdziałów.
W roku szkolnym będę miała naprawdę mało czasu, nie jestem w stanie wam powiedzieć czy dam rade w weekend napisać rozdział, dlatego napiszę kilka na zapas. Wrócę we wrześniu:)
Nie zapomnijcie o mnie i o tej historii, Miłych wakacji ily x

mój tt jeśli macie jakieś pytania: @ahmyariana
lub ask: ask.fm/ahmyariana

8 komentarzy:

  1. Wow, nie spodziewałam się tak długiego rozdziału. Bo to, że będzie genialny wiedziałam odkąd zaczęłam czytać tego bloga. Martwi mnie tylko, że to nie my zapomnimy o scary secret tylko ty, ponieważ tak często się dzieje.
    Błagam, nie kończ go i faktycznie wróć we wrześniu jak napisałaś.

    Ze szczerą i ogromną miłością @biebzyz

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Po prostu kocham tego bloga. Życzę weny. Z niecierpliwością czekam na nn. :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. Tobie również życze miłych wakacji i weny.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do Liebster Award. Informacje na blogu http://addicted-fanfic.blogspot.com w odpowiedniej zakładce.

    OdpowiedzUsuń