piątek, 5 września 2014

Rozdział 25 'Friday'

13 Kwiecień 2014
11 dni do do 18 urodzin Clary

Piątek trzynastego.
Każdy uważa ten dzień za pechowy, w jakiś sposób przeklęty.
Czemu?
Właśnie, dlaczego to trzynastka jest pechowa? Czemu to nie 15, 18, lub jakakolwiek inna liczba?
Nie mam pojęcia. Chyba nikt go nie posiada, jednak wszyscy uparcie twierdzą, że ta liczba przynosi nieszczęście. 

Kiedy z Clary skończyliśmy sprzątać na stołówce usiedliśmy przy stolikach uzgadniając wcześniej, że zostaniemy na śniadanie.

- Ciekawe co dzisiaj będzie. - Skrzywiłem się lekko przypominając sobie wczorajsze jedzenie.

- Nie mam pojęcia. - Wzruszyła ramionami dziewczyna opierając policzek na ręce którą wcześniej umieściła na stoliku. - Pewnie znowu jakaś paćka. - Mruknęła zrezygnowana.

- Nawet nie wiesz jak ci zazdroszczę. - Pokręciłem głową i westchnąłem cicho.

- Czego? - Zmarszczyła brwi.

- Wychodzisz stąd za niecałe dwa tygodnie. - Mruknąłem i oblizałem usta.

- I? - Prychnęła. - Z gówna wpakuje się w jeszcze większe. - Wzruszyła ramionami. - Przynajmniej nie będzie nudno.

- Nie chciałabyś robić czegoś innego? - Wzruszyłem ramionami.

- Na przykład? - Uniosła brwi czekając na odpowiedź.

- Nie wiem. Pójść do college'u, potem do jakiejś dobrej pracy.
W odpowiedzi usłyszałem jej cichy śmiech.

- Myślisz, że osoby z moją przeszłością są wstanie normalnie żyć? - Parsknęła.

- Oficjalnie jeszcze nic nie zaczęłaś, nie wstąpiłaś do gangu Cat. - W moich oczach tańczyły iskierki nadziei. Dziewczyna patrzyła na mnie podejrzliwie uważnie słuchając tego co mówię. - Zapomnij o tym co było, wyjedź, gdzieś daleko. Każda osoba która stąd wychodzi dostaje dyplom ukończenia szkoły, więc będziesz mogła iść na studia. Odetnij się od tego za nim będzie za późno Clary. - Ostatnie zdanie wyszeptałem patrząc na szatynkę błagalnym wzrokiem.
Ta tylko pokręciła głową.

- O wielu rzeczach nie wiesz, Justin. - Patrzyła na mnie z powagą, jej oczy pociemniały, a na twarzy wymalowany był smutek. - Nie mogę tak po prostu zapomnieć. - Westchnęła cicho.

- Jaki jest w tym sens? - Mruknąłem podirytowany. - Wyjdziesz stąd, zrobisz co masz zrobić trzymając się z Cat i tym dupkiem, a po kilku latach znowu cię zamkną tylko tym razem w więzieniu. - Syknąłem czując jak złość we mnie narasta.
To było jej życie, ale nie mogłem tak po prostu patrzeć jak je marnuje.

- Nie mieszaj się do tego. - Clary nie pozostała mi dłużna i również podniosła głos patrząc na mnie z wyrzutem.

- Nie mogę patrzeć jak tak się niszczysz, nie rozumiesz?! - Prawie krzyknąłem.

- Czemu cię to do chuja obchodzi? - Warknęła.

- Bo mi zależy. Zależy na tobie. - Posłałem jej ostatnie przepełnione gniewem spojrzenie i wyszedłem ze stołówki trzaskając za sobą dużymi, podwójnymi drzwiami. A jednak trzynastka jest pechowa.

Nie rozumiałem tego. Nie dochodziło do mnie że taka dziewczyna jak Clary naprawdę chce zmarnować swoje życie, jedyne życie na jakiś gówniany gang.
Czemu chce do niego dołączyć?
Powinna wyjechać i żyć normalnie.
Nie mam pojęcia czemu się o nią tak bardzo troszczę. Wiele dla mnie zrobiła, jest dla mnie jak siostra.
Siostra z którą co noc uprawiasz seks. Odezwała się moja podświadomość jednak ją uciszyłem. Nasza relacja była dziwna, ale ja mimo wszystko się martwiłem.
Chciałem żeby jej życie wyglądało normalnie, chciałem żeby żyła jak każda nastolatka.
Pomijając fakt, że pewnie trafi do więzienia, które zdecydowanie jest gorsze od tej placówki, może najzwyczajniej w świecie zakończyć swoje życie w młodym wieku tylko dlatego że będzie brała udział w jakiejś strzelaninie.
Wszedłem do pokoju, nie było w nim Tysona. Pewnie poszedł na stołówkę i minęliśmy się po drodze, a ja przez to, ze byłem zajęty swoimi myślami nawet go nie zauważyłem.
Rzuciłem się na łóżko i westchnąłem ciężko.
Nie mogę pozwolić na to, żeby wpakowała się w to wszystko.
Przygryzłem wargę i wstałem z łóżka. Rozejrzałem się i podszedłem do części pokoju Tysona zerkając na drzwi. Serce łomotało w mojej klatce piersiowej, co jeśli wróci?
Musiałem się pośpieszyć.
Otworzyłem poszewkę od poduszki chłopaka i wsunąłem do niej rękę, która napotkała się na paczkę papierosów... zapalniczkę... i... telefon. Wyciągnąłem go szybko i usiadłem na łóżku odblokowując ekran.
Wstukałem w kontakty imię osoby z którą chciałem porozmawiać jednak żaden numer o takiej nazwie się nie pojawił. Przekląłem cicho i zacząłem przewijać wszystkie kontakty mając nadzieje, że Tyson jednak ma tam to czego szukam.
Parsknąłem śmiechem kiedy mój wzrok zatrzymał się na jak miałem nadzieje właściwym kontakcie.

Wybrałem opcję napisania wiadomości.

Do: Seksowna przyjaciółka Clary

Cat?

Przygryzłem wargę czekając na odpowiedź, którą dostałem po dłuższej chwili.

Od: Seksowna przyjaciółka Clary

Zapomniałeś jak zapisałeś mój numer?

Mruknąłem niezadowolony kiedy nie dostałem odpowiedzi na pytanie. Nie mogłem napisać, że to ja, co jeśli to nie jest Cat? Miałbym same problemy.

Do: Seksowna przyjaciółka Clary

Odpowiedz.

Od: Seksowna przyjaciółka Clary

Tak.

Odetchnąłem z ulgą i uśmiechnąłem się pod nosem.

Do: Seksowna przyjaciółka Clary

Tu Justin, muszę z tobą porozmawiać. Możesz w nocy przyjść? Chodzi o Clary, nie mów jej nic.

Od: Seksowna przyjaciółka Clary

Będę o trzeciej.


Uśmiechnąłem się do ekranu i usunąłem rozmowę ze skrzynki odbiorczej po czym schowałem telefon na miejsce.

~*~

Siedziałem na łóżku patrząc na zegarek wiszący na ścianie. Dochodziła 3 w nocy, a moje powieki robiły się coraz bardziej cięższe. Tyson już dawno spał, a ja mu zazdrościłem, niestety w miejscu takim jak to nie ma nawet mowy o kawie.
Odchyliłem głowę do tyłu opierając czubek o ścianę i zamknąłem oczy.
Kiedy byłem już blisko snu, otworzyłem szybko powieki i wyprostowałem się kręcąc głową.
Nie mogłem pozwolić sobie na spanie, nie teraz.
Po mojej dziesięcio minutowej walce ze snem drzwi do pokoju się otworzyły a do środka weszła zakapturzona postać. Odetchnąłem z ulgą.

- Wreszcie, myślałem że już się nie doczekam. - Mruknąłem patrząc jak Cat ściąga z głowy nakrycie i poprawia swoje ciemne włosy.

- Myślisz, że to takie proste wkraść się do poprawczaka? - Prychnęła cicho zerkając na Tysona i usiadła po drugiej stronie łóżka przodem do mnie, Oparła się bokiem o ścianę i uważnie mi się przyglądała.

- Właściwie to wiem że to nie jest proste. - Wzruszyłem ramionami i wysiliłem się na uśmiech przecierając wierzchem dłoni oczy.

- Czemu chciałeś się spotkać? - Uniosła brwi.

- Chodzi o Clary... - Zacząłem uważnie przyglądając się dziewczynie. - Widzisz, kiedy ona stąd wyjdzie chce dołączyć do was...

- Tak, wiem o tym. - Cat wzruszyła ramionami. - Ale nie rozumiem do czego zmierzasz.

- Clary to twoja przyjaciółka, zależy ci na niej, tak? - Parzyłem na nią lustrując wzrokiem jej twarz na której wymalowane było zdziwienie i podejrzliwość, powoli skinęła głową.

- Widzisz, nie znam jej zbyt długo, ale zależy mi na niej. - Podrapałem się po karku, coś co robię zawszę jak jestem zdenerwowany. - Kiedy stąd wyjdzie, nie chce żeby wplątała się w gangi, Cat. - Westchnąłem. - To niebezpieczne.

Cat rozszerzyła oczy, przez chwilę milczała przyswajając sobie moje słowa.

- To nie jest takie proste jak myślisz. - Odparła po chwili kręcąc głową. - Nie wiesz o wielu rzeczach Justin, Clary już jest w to wplątana, może nie tak bardzo jak ja czy Jace, ale z tego nie da się wyjść. Takie rzeczy są na całe życie. - Westchnęła cicho.

- Dobrze wiesz, że ona zasługuje na coś lepszego niż śmierć od postrzału. - Powiedziałem z wyrzutem. - Na nic nie jest jeszcze za późno, mogłaby wyjechać, zacząć od nowa.

Dziewczyna zacisnęła usta. - Nic nie rozumiesz. - Wyszeptała po chwili.

- Więc mi wytłumacz. - Syknąłem poirytowany. - Wszyscy mówią, że czegoś nie zrozumiem, szkoda tylko że nikt nawet nie próbuje mi tego wyjaśnić. - Parsknąłem.

- Dowiesz się w swoim czasie. - Posłała mi lekki, pocieszający uśmiech. - Clary ci powie.

- Obiecaj mi, że zrobisz wszystko, żeby przekonać ją do wyjazdu stąd. - Westchnąłem zrezygnowany.

Cat przygryzła wargę i skinęła głową.

- Dobrze, obiecuje.

Uśmiechnąłem się lekko.

- Dziękuję.

- Czemu tak bardzo ci na tym zależy? - Zmarszczyła brwi.

- Clary jest dla mnie jak siostra. - Wzruszyłem ramionami i poczułem dziwne ukłucie w żołądku, przygryzłem wargę.

Dziewczyna tylko skinęła głową.

~*~

14 Kwiecień 2014 
10 dni do 18 urodzin Clary

Kiedy wróciłam z obiadu dochodziła 17, położyłam się na swoim łóżku i zamknęłam oczy biorąc powolne, głębokie oddechy. 
Wiedziałam, że on niedługo zadzwoni. Czułam to.
Najgorsze było to, że nie byłam w stanie wykonać zadania. 
Nie tym razem. 
Przetarłam twarz dłońmi. 
Przerażenie powoli brało nade mną górę, nie wiedziałam co mam zrobić.
Bałam się. Tak bardzo jak nie chciałam się przyznać, w środku trzęsłam się ze strachu.
Co byś zrobił gdybyś miał wybierać pomiędzy życiem przyjaciela a swoim?
Umiałbyś podjąć decyzję? Ja nie potrafię, a właśnie teraz muszę to zrobić.
Stawka była znacznie większa niż moje życie czy osoby której miałam go pozbawić.

15 Styczeń 2014

Siedziałam na swoim łóżku nucąc pod nosem piosenkę, która aktualnie leciała z mojego iPhona. 
Dzisiaj był dzień w którym oficjalnie zerwałam układ z Tysonem. Przyjaciele z korzyściami, to jednak nie dla mnie. 
Chłopak jest dla mnie bardziej jak młodszy, irytujący brat. Uprawianie z nim seksu jest bardziej niż dziwne. 
Piosenka Iggy Azalea - Fancy ucichała w połowie zwrotki Iggy, która zdecydowanie była moją ulubioną częścią utworu. Zmarszczyłam brwi kiedy moja ulubiona piosenka została zastąpiona Nicki Minaj - Beez In The Trap co oznaczało nowe połączenie przychodzące. 
Westchnęłam cicho i wzięłam urządzenie przeciągając palcem po ekranie tym samym odbierając.

- Halo? - Mruknęłam patrząc na sufit. 

- Clarissa Lily Reed? - Ze słuchawki usłyszałam niski, chrapliwy głos mogący należeć tylko i wyłącznie do mężczyzny przed czterdziestką. 
Skrzywiłam się słysząc swoje pełne imię. 

- Ta, to ja. - Burknęłam niezbyt zainteresowana. - O co chodzi?

- Mam pewne informację o twoim bracie. - Moja klatka piersiowa  zacisnęła się, natychmiast zmieniłam pozycje na siedzącą. - Widzisz, wiem gdzie obecnie mieszka wraz z twoim ojcem Clarisso. 

- Kto mówi? 

- To nie ma znaczenia. - Melodyjny śmiech rozbrzmiał w słuchawce. - Jako potwierdzenie tego, że nie kłamię o dwudziestej drugiej pod twoje drzwi zostanie wsunięta koperta. Będą w niej zdjęcia twojego brata z dzisiejszego dnia, jestem pewny, że go rozpoznasz. 
Zacisnęłam szczękę, a moje oczy zaszyły łzami. Jednak tak jak myślałam, wszytko ma swoją cenę, to również. 

- Nie jestem w stanie na tą chwilę ofiarować ci więcej informacji na jego temat panno Reed. Kiedy zrobisz coś dla mnie, ja nie omieszkam wynagrodzić ci tego jego adresem.

- Czemu miałabym ci wierzyć? 

- Nie musisz mi wierzyć Clarisso, nie jestem osobą rzucającą słów na wiatr. Do dwudziestej drugiej. - Połączenie się zakończyło zostawiając mnie zmieszaną z mnóstwem pytań. 

O 22 stało się tak jak powiedział tajemniczy mężczyzna. Kiedy otworzyłam drzwi, korytarz był pusty, ani śladu żywej duszy. Westchnęłam cicho i wróciłam do pokoju otwierając kopertę w której rzeczywiście były zdjęcia, które obiecał. 
Następnego dnia znowu dostałam telefon informujący mnie co muszę zrobić by odzyskać Matta.

12 Marca 2014 

Najgorszy dzień w moim życiu. Inni mówią tak kiedy dostaną złą ocenę ze sprawdzianu, lub zostaną przyłapani na czymś czego nie powinni robić.
12 Marca był moim najgorszym dniem. 
Dowiedziałam się o śmierci Matta. Mojego Matta. 
Kiedy tylko Cat powiedziała mi, że wie gdzie jest mój brat kamień spadł mi z serca. Oznaczało to, że nie muszę robić niczego dla tego psychola. 
Jednak to co usłyszałam potem.... sprawiło że kamień wrócił na swoje miejsce miażdżąc moje serce -nie dosłownie ale wiecie o co chodzi.

Kiedy zakończyłam połączenie a kokaina zaczęła płynąc w moich żyłach wprawiając mnie w stan odurzenia przypomniałam sobie o tajemniczym mężczyźnie. 
Wyciągnęłam telefon tępo się w niego wpatrując. 
Nawet nie miałam jego numeru, zawsze dzwonił z zastrzeżonego. 
Płakałam cicho wpatrując się w ekran blokady urządzenia. 
Jak na zawołanie urządzenie podświetliło się ukazując nowe połączenie. Od niego. 
Szybko odebrałam i zacisnęłam w ręce telefon. 

- Matt nie żyje. - Warknęłam wściekła czując nagły przypływ odwagi przez narkotyki. 

- Tak wiem. - Powiedział spokojnie co jeszcze bardziej mnie rozzłościło. 

- Koniec naszej umowy. - Zacisnęłam usta. 

Ten sam melodyjny śmiech rozbrzmiał w moich uszach. 

- Myślisz, że umarł przez przypadek? Nie wiesz tyle rzeczy o swoim bracie Clarisso, mieliście tyle wspólnego... 

- To nie był wypadek? - Zmarszczyłam brwi. 

- Dziś dostarczę ci kolejną kopertę, o dwudziestej drugiej, Bez żadnych sztuczek. - Połączenie zostało przerwane. 

Tak jak zostało ustalone, równo o 22 tak jak wcześniej koperta została wsunięta przez małą szparę pod drzwiami. 
Nie wysilałam się tym razem na zajrzenie na korytarz, to i tak było bez sensu. 
Otworzyłam kopertę i wyciągnęłam z niej kilka kartek. 


Matthew Anthony Reed 
19 lat 182cm wzrostu
Rodzice: Ezra i Monica Reed 
Miejsce Zamieszkania:  Melbourne, Australia

Na pierwszej stronie był opisany dokładnie wygląd Matta, dołączone było do tego zdjęcie, które wyglądało jak z kartoteki policyjnej. Kogo ja oszukuję, ono było z kartoteki policyjnej. Pokręciłam głową i wytarłam kilka łez które spłynęły po moich policzkach. 
Mój wzrok przyciągnął wytłuszczony napis 'znaki szczególne'


Blizna na prawej nodze rozciągająca się od połowy uda do kolana.


Przygryzłam wargę, kiedy byliśmy mali uwielbialiśmy wspinać się po drzewach. Któregoś dnia ścigaliśmy się, kto szybciej wejdzie na jedno z największych drzew w parku. Stałam na dole z telefonem w ręku i mierzyłam czas kiedy Matt wspinał się w górę. W pewnym momencie obsunęła mu się noga przez co spadł w dół. Przesunął udem po kilku gałęziach tworząc głęboką ranę. Na szczęście skończyło się tylko jedną blizną. 

Przekręciłam kartki, na kolejnej zapisane było pierwsze trzynaście lat jego życia, kiedy jeszcze rodzice byli razem. 
Westchnęłam cicho powstrzymując kolejne łzy. 
Dokładnie zapisane były wszystkie dane na temat naszego życia. Słona ciecz swobodnie zaczęła spływać po moich policzkach. Nie miałam pojęcia, że ktoś może wiedzieć tyle na temat naszej rodziny. 
Było wszystko, dosłownie, nawet lista nauczycieli która w podstawówce uczyła Matthew. 
Wszystkie wspomnienia wróciły, nawet to kiedy dokuczaliśmy pani od matematyki zabierając jej kredę spod tablicy i chociaż byłam dwa lata młodsza i nie chodziliśmy do jednej klasy, ona zawsze wiedziała że pomagałam swojemu bratu wywijać jej różne numery. 

Na kolejnej kartce były informację o życiu Matta i naszego ojca w Australii, Melbourne. 
To właśnie tam się wyprowadzili kiedy ja z mamą mieszkałyśmy w tej pieprzonej Kanadzie.
Mój brat miał problemy z prawem. Jak mówiły te akta, kilka razy był notowany i prowadzono 2 różne sprawy o morderstwa w których to on był podejrzany, jednak wszystkie umorzono przez brak dowodów.
Zmarszczyłam brwi, oglądając zdjęcia dołączone do informacji.
Na jednym był Matt, kiedy chował broń, a na drugim kiedy w nocy zakładał kaptur na głowę wchodząc do jakiejś ciemnej uliczki wraz z kilkoma innymi typami. 
Jednak to wszystko to za mało. 
Co jeśli to nie prawda?
Jeśli Matt nie był w gangu? Jeśli ten mężczyzna kłamie a te zdjęcia to zwykły photoshop? 
Jednak skąd wiedziałby wszystko o naszym dawnym życiu. 
Na ostatniej stronie były informację o wypadku, a na dnie koperty znajdował się mały dyktafon. Zmarszczyłam brwi i go wyciągnęłam odkładając papiery na bok. 
Nacisnęłam przycisk włączający nagranie. 

- Zabiłeś go. - Rozbrzmiał męski głos przepełniony gniewem. 

- Nie dotrzymaliście umowy. - Zaśmiał się inny. 

- Odlalibyśmy wam kasę! Potrzebowaliśmy czasu! - Warknął mężczyzna który odezwał się pierwszy. 

- Matthew czas się skończył, The Snipers też. Przeminął z wiatrem. - Zaśmiał się. - Teraz my rządzimy tym miastem Bruce. 

- Jeszcze pożałujesz. - Splunął i nagranie się skoczyło. 

Zajrzałam do koperty, były w niej różne wycinki z gazet, westchnęłam cicho i je wyciągnęłam.


'Gang The Snipers znowu atakuje!
Grupa przestępcza z Melbourne znana jako 'The Snipers' ponownie zaburza spokój miasta.
Tym razem na ich celowniku był bank znajdujący się przy szkole podstawowej w centrum miasta! '

Sięgnęłam po kolejny. 

'Znowu bez dowodów!
Kolejna sprawa została umorzona przez brak dowodów. 
Gang 'The Snipers' w którego skład jak przypuszczają władzę składa się 5 młodych mężczyzn znowu wychodzi ze sprawy obronną ręką. Policja załamuje ręce, nie są w stanie im niczego udowodnić. Matthew Reed, Bruce Espinosa, Nash Grier, Larry Williams i Tom Brown są głównymi podejrzanymi. 

'Uniewinnieni!
Przez brak dowodów na domniemanych członków gangu 'The Snipers' wszyscy zostali wypuszczeni z aresztu. Policja umorzyła wszystkie sprawy.'

Pokręciłam głową.
Mój brat był w gangu, a jego śmierć nie była przypadkowa. 
Ktokolwiek przyczynił się do śmierci mojego Matta, pożałuje tego.

14 kwiecień 2014

Tak właśnie się zaczęło. Jeden głupi telefon sprawił, że wszystko stało się trudniejsze.
Przecież miało być inaczej.
Miałam zrobić to co do mnie należy, w tedy dostałabym informację gdzie jest Matt, miałam do niego jechać, a on miał żyć.
Wszystko się skomplikowało.
Oczy zaszły mi łzami. Byłam bezsilna, a to doprowadzało mnie do szaleństwa. Załkałam cicho i zamknęłam oczy pozwalając słonej substancji zalać moje policzki.
Nie potrafię tak żyć, nie jestem na to wszystko wystarczająco silna.
Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer Cat.

- Halo? - Odebrała po dwóch sygnałach.

- Ja już tak dłużej nie mogę Cat. - Wyszeptałam do słuchawki zanosząc się większym płaczem.

- Clary? O co chodzi? Płaczesz? - Słyszałam troskę w jej głosie.

- Nie potrafię zabić Justina.


__________________________

Od Autorki: 

Mam nadzieje, że nie namieszałam wam w głowie tym rozdziałem:) 
Dziękuję za te wszystkie wyświetlenia, komentarze ilysm x 
Niestety znowu mam problemy z laptopem, więc nie mogę zacząć pisać drugiej części żebyście znowu nie czekali ew. Tak, druga cześć będzie, to juz tak oficjalnie x 

Jeśli piszecie coś o moim ff na tt dodajcie do tego hasztag #ScarySecretPL będzie mi łatwiej to znaleźć:) 

Czytasz=komentujesz, to naprawdę motywuje. 

tt-> @ahmyariana 

11 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ! Ale dlaczego Clary miałaby zabić Justina ?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. justin siedzi za zabojstwo, clars pewnie chciala sie zemiscic...

      Usuń
  2. O nie :( I co teraz? Może uciekną razem?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ona chce zabic Justina ? nieee mam nadzieje ze tego nie zrobi
    @JB_Angel0

    OdpowiedzUsuń
  4. Co..? Jak..? Ona nie może zabić Justina.
    Świetny rozdział.
    Czekam na nn.:)

    OdpowiedzUsuń
  5. ale super,dodaj szybko nastepny:P)

    OdpowiedzUsuń
  6. tak myslalam ze bedzie musiala go zabic i wgl ale omg hajsjkbdbds co tu sie dzieje 💕💕💕💕

    OdpowiedzUsuń
  7. Ona miała go zabić? o rany shfjgdhj nie wierzę :o Super rozdział, czekam na kolejny x

    OdpowiedzUsuń
  8. A dlaczego? Co? Jak? Ona nie może! Świetny rozdział czekam na nn ;*

    OdpowiedzUsuń